Ogłoszenie

Nieautoryzowane forum serwisu piekielni.pl
"Dobra. W ogóle nie rozumiem co do mnie gadacie."

#181 2014-03-25 15:15:57

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Re: Najgłupsze historie

Intro napisał:

Co Ty z tą Malinową?

Malinowa to określenie zbiorczej "inteligencji" piszącej takie bzdurne historyjki. Każdy Borg jest Borgiem, każdy Geth Gethem i każdy taki bajkopisarz jest Malinową.


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#182 2014-03-25 17:55:10

 mongol13

Kuro no Kenshi

Punktów :   16 
Zawód: już inżynier IT

Re: Najgłupsze historie

Mahu- może i zbiorowej, ale z pewnością nie inteligencji Jak już, to zjawiska, które przy pomocy tego określenia jednoczy takie "ofiary losu" (tudzież nazywane 'attention whore') różnych śledzeń, stalkingów, nachodzeń, kradzieży, gwałtów, aborcji i innych morderstw . Takie bujdy na resorach XXXXXXXXXXL, które każdemu się już przejadły po pierwszej tego typu historii.

Podobnie, jak Vixen_ - biedna sierotka, ofiara losu, co się na nią życie uwzięło. Normalnie cud, że jeszcze w ogóle żyje...


http://tinyurl.com/mnggggp
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe * ** ***
   * chyba, że ci się to opłaca
   ** chyba, że ci to ujdzie na sucho
   *** chyba, że się należało sku&wielowi


Jestem oazą spokoju. Pier*olonym, ku*wa, zaje*iście wyluzowanym kwiatem lotosu na przejrzystej tafli tego je*anego jeziora... Prawdę mówiąc jestem tak wyluzowany, jak wagon pełen pier*olonych, tybetańskich medytujących mnichów...

Offline

 

#183 2014-03-26 10:10:54

 mongol13

Kuro no Kenshi

Punktów :   16 
Zawód: już inżynier IT

Re: Najgłupsze historie

dobra- jeśli ta historia nie jest maliniakiem, to przez swoje podkolorowanie jest tego naprawdę baaardzo bliska. Panie i panowie- oto http://piekielni.pl/58864 autorstwa KejtiM, czyli kolejnej ofiary życia z ukierunkowanie na masochizm... (OMFG not again...)

Historia Annairu http://piekielni.pl/58853# natchnęła mnie do opisania tego, co dzieje się w moim domu praktycznie od zawsze.

Mój brat, Karol ma obecnie 9 lat, ale jest dzieckiem tak okropnym i tak nieznośnym, że szok. Drugą sprawą są rodzice - popierający jego we wszystkim i sami w sobie również są piekielni, o czym poniżej.

Nie mogę zamykać drzwi do swojego pokoju. Bo nie. Mimo, że już skończyłam 19 lat. Rodzice argumentują to tak: "Musimy widzieć cały czas, co ty robisz" oraz tu mój ulubiony argument ojca: "Ja muszę widzieć (taa koniecznie przez moje okno) co się dzieje u sąsiadów i jak samochód drogą jedzie". Drzwi nie mogę zamknąć, ani nawet przymknąć gdy się przebieram, śpię, cokolwiek co wymaga prywatności. Przez 19 lat wynegocjowałam jedynie prawo do nieczytania mojej korespondencji oraz prywatne hasło do komputera.
Z WIELKIMI PRETENSJAMI matka przestała grzebać w mojej torebce.

Muszę kąpać się przy uchylonych drzwiach, które Karol bez sprzeciwu rodziców otwiera na oścież. "Bo zemdlejesz". - taki argument usłyszałam.

Moje rzeczy są notorycznie niszczone, pocięte, zjadane, oplute przez Karola. Rodzice oczywiście zero reakcji. Zdążył zniszczyć mi już nowy monitor, Pismo Św.(pamiątkę z bieżmowania), biurko, parapet, łóżko, ściany, opakowanie z podpaskami(!). Zero reakcji... A nie! Przepraszam, była reakcja: "On jest mały, uspokój sie".

Są wielkie pretensje, jeśli nie ODRABIAM ZA NIEGO zadań. Nie, nie chodzi tu o pomoc, ale o robienie za niego wszystkiego. Szczerze nie mam ochoty iść mu na rękę w czymkolwiek, skoro tak sie zachowuje...

Karol ma wszystko. Nowego laptopa, wieżę, telefon komórkowy, ma więcej ciuchów ode mnie, je ponad normę (9-cio latek ma 70 cm w pasie, tyle co ja obecnie, więc możecie sobie wyobrazić jak on wygląda) i to same najlepsze rzeczy. Za tydzień rodzice kupują mu rower za 1400 zł. Prawie na bank jestem pewna, że ojciec bierze na to wszystko pożyczki, bo u nas w domu z kasą się nie przelewa. Ostatnio był problem, bym mogła pożyczyć sie 2 zł na mineralną...

Jestem notorycznie obwiniana za to, że aktualnie nie mam pracy i nie szukam jej (w tej chwili wysłałam już ok. 100 CV w różne miejsca, rodzice wiedzą o tym), za brak porządku (ojcec chce, żebym była kuchtą domową i robiła w domu WSZYSTKO, odkurzam i myję podłogę u siebie w pokoju co 2 dni, pranie również co 2 dni, czasami nawet nie ma czego prać, ale żeby widział, że coś robię) i ogólnie za całe zło tego świata. Za przeziębienie Karola też, w końcu to ja zrzuciłam jego przemoczone buty z kaloryfera, żeby wysuszyć swoje i biedaczek sie rozchorował...

Nie mogę siedzieć długo na komputerze, nawet, jeśli mam czas wolny. Bo nie. Karol siedzi godzinami, ewentualnie wychodzi w sobotę o 8 rano do kolegi i wraca tak ok 7 wieczorem. Ja nie mogę jechać do chłopaka na kilka godzin, bo jestem szmatą.

Są to ludzie dwulicowi. Dla mojego chłopaka bardzo mili, by zaraz po jego wyjściu obgadać równo i mnie i jego. Nie mamy przyzwolenia na mieszkanie razem przed ślubem, co jeszcze mogę zrozumieć, moi rodzice uważają się za bardzo religijnych.

Miałam kiedyś świetną ofertę pracy, doskonałe godziny, wszystko mi odpowiadało. Gdy rodzice się o tym dowiedzieli ZAMKNĘLI MNIE W DOMU i zabrali komórkę i nie dotarłam do pracy. Bo IM się nie spodobało...

Przyłapałam się na tym, że zaczynam nerwowo reagować na głośniejsze kroki w domu, nie mogę w spokoju umyć się czy skorzystać z toalety (bo wiecznie ją blokuję). Rozważałam mozliwość nawet załatwiania się na zewnątrz (mieszkamy na wsi), no ale kurcze, mamy jednak ten XXI wiek...

Mieszkam jeszcze w domu z babcią, ale ona jest chora (coś jak choroba psychiczna, materiał na osobną historię), więc w naszych relacjach jest całkowicie wykluczona. Jest jeszcze wujek, pomieszkuje od czasu do czasu, ale on też nie wtrąca się w nasze życie, bo z jego prywatnym też nie jest najlepiej.

Dodam tylko, że nigdy nie zawiodłam zaufania rodziców, zawsze dobrze się uczyłam, miałam świadectwa z czerwonymi paskami lub blisko tej średniej, poniżej 4,0 nie zeszłam nigdy. Może dlatego mnie tak traktują, ponieważ mam dość wybuchowy temperament i nie dam sobą pomiatać?

Dostałam teraz ofertę pracy za 1200zł netto. To za mało, by samemu się utrzymać i opłacić swoje mieszkanie. Pragnę jednak odłożyć trochę grosza, znaleść lepszą pracę i wyprowadzić się, nawet pomimo ich protestów.

Żałuję jedynie, że dopiero niedawno otworzyły mi się oczy: gdy za podstępną namową matki zerwałam z byłym chłopakiem. Bo JEJ się nie podobał.

Płakać mi się chce gdy piszę to wszystko, gdy muszę tak źle mówić o najbliższych mi osobach. Jednak przez ich zachowanie straciłam do nich zupełnie swoje zaufanie.


http://tinyurl.com/mnggggp
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe * ** ***
   * chyba, że ci się to opłaca
   ** chyba, że ci to ujdzie na sucho
   *** chyba, że się należało sku&wielowi


Jestem oazą spokoju. Pier*olonym, ku*wa, zaje*iście wyluzowanym kwiatem lotosu na przejrzystej tafli tego je*anego jeziora... Prawdę mówiąc jestem tak wyluzowany, jak wagon pełen pier*olonych, tybetańskich medytujących mnichów...

Offline

 

#184 2014-03-27 16:52:06

Fahren

#chałupodestrukcja

Punktów :   16 

Re: Najgłupsze historie

Malinowa atakuje

Pisze Studentkap32, numer 58415

W czasie liceum zachorowałam na depresje emocje wyniesione z dzieciństwa, nacisk nakładany przez rodziców. Miałam problem z polskim,byłam zagrożona oraz ciężko mi szło z innych przedmiotów. Międzyczasie poznałam chłopaka zakochałam się w nim,był jest inny od których poznałam.Był opiekuńczy,zabawny wysłuchał mnie ale miał wadę w jego głowie siedziała ciągle jego była dziewczyna która go zostawiła dla innego i uciekła.
Byłam bliska powiedzenia mu że go kocham ale dowiedziałam się od niego że on mnie też kocha tylko jako siostrę.Młodszą siostrę, wtedy doszło do mnie że ma sensu żyć i wzięłam żyletkę. Oni jak w filmie mama przychodzi i widzi córkę we krwi,zadzwoniła po karetkę.Na rozmowę zostali wezwani moi rodzice do dyrektorki mojej szkoły,
Kiedy weszli do gabinetu za biurkiem siedziała dyrektorka,pedagog i moja wychowawczyni
D: Z akt studentka32 wynika że jest kiepską uczennicą i musi cię brać pod uwagę państwo że pańska córką ma nikłe szanse na zdanie matury,proponuje przenieś ja do pierwszej klasy zawodówki.
P:Zgadzam się bardzo dobry pomysł,nie będzie musiała się stresować nauką i zdobędzie zawód.
Mój tata się na nie gapił dobre kilka minut
T:Ale moja córka ma problemy tylko z polskim, chodzi na korki z matmy i angielskiego.I nie widzę sensu ją pchać od początku!!!
MW:Proszę panna zgadzam się z pana opinią, sądzę że wyrwanie ją z klasy źle by się skończyło.
Według zeznań mojej mamy dyrektorka przez godzinie gadała że nie zdam matury, tego roku i że mają mnie zmusić do podjęcia nauki w zawodówce bo to będzie wstyd.

Dla wiadomości maturę zdałam i z przyjemnością poszłam do gabinetu dyrektorki,położyłam przed nią moje wyniki z matury.


http://catsdancewithjxnblk.com/images/jiggle.gif

Offline

 

#185 2014-03-27 16:59:06

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Re: Najgłupsze historie

Do tej historyjki pasuje tylko stare anglosaskie: I can't even!


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#186 2014-03-28 11:56:46

Fahren

#chałupodestrukcja

Punktów :   16 

Re: Najgłupsze historie

User "zawiedziony", czyli kolejna bajeczka:

Postanowilem opisac pewna historie ktora mi sie przytrafila pare miesiecy temu. Tak naprawde mam nadzieje, ze ktos bedzie mi w stanie wytlumaczyc cala ta sytuacje gdyz ja, mimo uslinych staran, nie potrafie.
Mieszkam w Londynie. Przyjechalem tutaj rok temu. Z moja byla dziewczyna postanowilismy wyniesc sie z Polski (bylem z nia ponad 5 lat) - byla to nasz wspolna decyzja, miliony rozmow planow, a ze bylem tu juz to stwierdzilismy ze jade pierwszy, znajduje mieszkanie, prace po czym ona przyjezdza z calym naszym dobytkiem, wliczajac dwa koty ktore mamy od czterech lat. Przyjechalem, znalazlem prace - dobra jak na warunki angielskie - znalazlem mieszkanie, na tyle tanie ze we dwojke moglismy je spokojnie utrzymac, samemu nie ma szans. Moja dziewczyna przyjechala po pol roku. zostala 3 tygodnie po czym powiedziala ze mnie zdradza od roku i ze ona wraca do Polski. Zostawila mi na glowie cale nasze zycie, okolo 5k funtow dlugu (zrywanie umow po miesiacue wiaze sie z wysokimi kosztami i wpisem do rejestru, przez co przez nastepne 5-10 lat nie mam co marzyc o mieszkaniu, kredycie, moge jedynie wynajmowac pokoje gdzies po ludziach), dwa koty i gore rzeczy, ktora wiekszosc musialem wyrzucic jak sie wyprowadzalem. Dziewczyne znam od 17 lat, byla moja przyjaciolka przez wiekszosc mojego zycia. Czy ktos jest mi w stanie to wylumaczyc jakos logiczne? Czemu nie zostala w Polsce i tylko mi powiedziala przez telefon ze nie przyjezdza? Czemu mi nie powiedziala jak wyjezdzalem? Okazalo sie ze byla z tym drugim kolesiem przez ostatnie pol roku jak bylismy razem w Polsce. Czemu w takim razie wyjazd?


http://catsdancewithjxnblk.com/images/jiggle.gif

Offline

 

#187 2014-03-28 12:01:10

Fomalhaut

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Ale pierdoły. Że też się złącza nie poprzepalały podczas wysyłania tego gniota.


This mission is too important for me to allow you to jeopardize it.

Offline

 

#188 2014-03-29 15:57:45

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Re: Najgłupsze historie

Tylko mi ta historia *klik* wydaje się naciągana?

O tym jak zostałam potrącona przez motocyklistę.

Historia już trochę stara, miałam wtedy jakoś 14 lat. Jechałam akurat przez las, zmierzając na stację benzynową na rowerze mojego brata.
Za sobą usłyszałam ryk silnika typowego "ścigacza", ale nie przejęłam się tym zbytnio. Zazwyczaj motocykliści omijali mnie i innych rowerzystów szerokim łukiem.

Ten młody człowiek próbował mnie ominąć jak najbliżej się tylko dało. Chciał się chyba popisać lub przestraszyć mnie. Cóż, udało mu się, szczególnie jak manewr mu nie wyszedł i zahaczył o moje przednie koło (całe szczęście, że nie o moją nogę). Jechał na tyle szybko, że koło wygięło się w literę S, a rama pękła od siły uderzenia. Nic mi się nie stało, poza spadnięciem z roweru na cztery litery z dużą siłą.

Sam motocyklista odbił w lewo uderzając w odrodzenie pobliskiej działki, przetarł je nieco i ponownie odbił w prawo upadając na środek drogi jakieś 50 - 60 metrów ode mnie.
Nawiązał się monolog godny greckiego dramatu:

[Motocyklista]: NO K***A NIE! NO NIE! TY GÓWNIARO ZARAZ ZA TO ZAPŁACISZ! - szanowny pan zaczyna iść w moim kierunku. Ja, czołgam się do tyłu po asfalcie przerażona że to jeszcze nie koniec. Nie myślałam zbytnio co robię.

I co się dzieje? Nie może być! Takie rzeczy się nie dzieją. Akurat podjeżdża radiowóz!
Okazało się, że panowie czatowali na takich co przekraczają szybkość w pobliskiej dróżce i widzieli całe zdarzenie.
Podjechali do motocyklisty, darł się wniebogłosy, machał rękami, wskazywał to na mnie to na swoją maszynę leżącą smutno na drodze. Ja w tym czasie w transie pozbierałam się z miejsca i ściągnęłam rower na pobocze.

Policjanci podjeżdżają do mnie i mówią [P] - policjant, [J] - ja:

[P]: Cała jesteś? - nie pofatygowali się żeby choćby wysiąść i sprawdzić.
[J]: Chyba tak.
[P]: Spowodowałaś wypadek, ale poszkodowany tego nie zgłosi. Możesz iść do domu.

Nie czekali na odpowiedź, po prostu odjechali. A ja, nadal w transie, złapałam rower i ukryłam się w lesie. Kto wie, może pan motocyklista wróci po zapłatę.

I gdzie tu piekielność? W szoku po wypadku ludzie robią różne rzeczy. Mogą mieć obrażenia i nie odczuwać bólu, adrenalina robi swoje. Według mnie obowiązkiem policji powinno być chociaż ustalenie jak się nazywam, gdzie mieszkam. Kontakt z rodzicami? A gdzie tam. Nie mówię już o dokładnym sprawdzeniu czy nic mi nie jest.
Kilka dni po zdarzeniu dowiedziałam się pewnego szczegółu. Motocyklista ma w rodzinie policjanta na wysokim szczeblu

Acha i jeszcze jeden smaczek. Po powrocie do domu i przedstawieniu sytuacji, jedyne co usłyszałam od rodziców to 10 minutowa awantura o zniszczony rower mojego brata. Oczko w głowie mojej mamy. To tyle.

Ostatnio edytowany przez Mahmurluk (2014-03-29 15:58:22)


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#189 2014-03-29 20:05:58

 mongol13

Kuro no Kenshi

Punktów :   16 
Zawód: już inżynier IT

Re: Najgłupsze historie

uderzając w odrodzenie pobliskiej działki

...znaczy, że działka przeżyła zamach na swój renesans? Dafuq? już poprawione widzę na piekielnych


http://tinyurl.com/mnggggp
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe * ** ***
   * chyba, że ci się to opłaca
   ** chyba, że ci to ujdzie na sucho
   *** chyba, że się należało sku&wielowi


Jestem oazą spokoju. Pier*olonym, ku*wa, zaje*iście wyluzowanym kwiatem lotosu na przejrzystej tafli tego je*anego jeziora... Prawdę mówiąc jestem tak wyluzowany, jak wagon pełen pier*olonych, tybetańskich medytujących mnichów...

Offline

 

#190 2014-04-02 12:06:50

Tiszka

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Wrzucam, zanim zniknie. Historia użytkowniczki Mokuren (http://piekielni.pl/59005)

Pominąwszy już inne akcje: kto zgadza się na to, żeby ciął go chirurg, który właśnie zemdlał? I jaki chirurg się tego odejmuje? Kto czeka cierpliwie na terminy wizyt z zaropiałą raną po zabiegu...? I w ogóle

Czytając opowieści związane ze służbą zdrowia, postanowiłam opisać swoją.

Od urodzenia na dekolcie miałam dość duży pieprzyk. Przyzwyczaiłam się, odmawiałam usunięcia ze względów estetycznych, i tak sobie było aż pieprzyk zaczął "żyć własnym życiem".
Gdzieś na początku zeszłego roku zaczął się nieregularnie rozrastać, "pączkować", pojawił się dziwny nalot.
Przestraszyłam się czerniaka, czy innego świństwa, zatem skierowałam się do dermatologa. Znudzona Pani doktor w kwietniu zaprosiła mnie na zabieg na jesieni (to znaczy na kolejną wizytę, na której wystawi skierowanie do chirurga na badanie, który wystawi mi skierowanie na zabieg - oczywiście do samego siebie, na kolejny termin).
Stwierdziłam, że mogę od razu sama zapisać się do chirurga omijając dermatologa, i oczywiście w związku z kolejkami NFZ dostałam się do tegoż we wrześniu. Lekarz, starszy pan o lasce, zbadał, skierował na badanie krwi przeciwciał na żółtaczkę. Wszystko ładnie, na zabieg mam przyjść ostatniego dnia października.
Doczekałam się, odstałam swoje w kolejce, oczywiście z opóźnieniem, wchodzę go gabinetu zabiegowego, pani pielęgniarka przygotowuje mnie do zabiegu - kładę się na kozetce, mam szyję oblepioną serwetami chirurgicznymi.
Leżę tak sobie z 10 minut czekając, aż lekarz skończy obsługiwać pacjentkę w gabinecie obok, oddzielonym otwartymi drzwiami.
Naglę słyszę, jak lekarz krzyczy, żeby wyjść, żeby otworzyć okno, on będzie mdlał, słabo mu!
Pielęgniarka pobiegła na ratunek, próbowała pomóc, w międzyczasie wyszła odwołać resztę pacjentów czekających pod gabinetem, ok 15 osób, a ja dalej leżę na tej kozetce.
W końcu po ok 45 minutach lekarz przychodzi się i pyta mnie, czy kroimy, czy przekładamy. Powiedział, że da radę jeszcze mnie obsłużyć ale mogę zrezygnować. Stwierdziłam, że nie będę czekać kolejnych kilka miesięcy, niech kroi.
Teraz może się to wydawać śmieszne, ale trochę się bałam, czy mi nie poderżnie gardła, czy coś.
To oczywiście nie koniec, trzeba uważać, najlepiej leżeć bez ruchu, za tydzień zdjęcie szwów.
Pomijając, że strasznie się paskudziło, podchodziło ropą, czekałam na termin. Dzień przed wizytą telefon - pan doktor złamał nogę, zapraszamy za tydzień do innego lekarza.

Koniec końców bujam się z tym cały czas, codziennie smaruję maścią, żeby blizna zniknęła, nadal boli. Szczęściem nie było czerniaka, ale co przeszłam, to moje.


http://asset-e.soup.io/asset/6284/9188_ef49_500.gif

Offline

 

#191 2014-04-02 16:37:00

Tiszka

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Kolejna, już wykasowana Autor: http://piekielni.pl/user/Puniadasz

Historia o tzw. „polskiej służbie zdrowia”. Opowieści o cynizmie, niekompetencji, niezorganizowaniu, cwaniactwu i arogancji pracowników „służby zdrowia” w Polsce, a mam na myśli tu przede wszystkim „lekarzy” a czasem i pielęgniarki, można znaleźć prawie na każdym dostępnym forum internetowym.

Kto miał wątpliwą przyjemność obcować z tym chorym systemem opieki zdrowotnej, który zatrzymał się w rozwoju na latach 70-tych, z kulturą pracowników rodem z piwnej budki, ten wie, że pojęcie „biała śmierć” nie odnosi się w Polsce do cukru, tylko do lekarza w białym kitlu.

Ale do rzeczy. Moja siostra ma 27 lat, rok temu zaszła w ciążę. Wszystko przebiegało prawidłowo, wyniki testów i badań rewelacyjne, samopoczucie dobre, ogólnie radość i błogostan.
Pewnego dnia, nie poszła do pracy. Niby złe samopoczucie, boli ją głowa, nie ma apetytu. Szwagier powiedział – „ok.”. jesteś w ciąży, masz prawo źle się czuć, zostaniesz w domu przez kilka dni. Z dnia na dzień było coraz gorzej- nie chciała jeść, w nocy nie mogła spać, spała za to całymi dniami. Straciła na wadze 3 kg w ciągu tygodnia, więc szwagier zapakował do samochodu i wio do doktora.

Doktor jak się można spodziewać przebadał, posłuchał, zlecił badania krwi, ale nic konkretnego nie stwierdził. Na odchodne rzucił „radziłbym zgłosić się do psychiatry”. Szwagier zignorował, bo doktorek młody, wyglądał na świeżaka zaraz po studiach, więc co on tam może wiedzieć.

Niestety stan się pogorszał, było coraz gorzej. Doszły napady płaczu, krzyczała, że chce poronić, nie chce tego dziecka, przestała w ogóle jeść, raz wyszła do ogrodu i zasłabła.
Po tym incydencie konieczne było leczenie psychiatryczne. Wszyscy byliśmy zdziwieni- młoda, zdrowa, brak problemów w rodzinie a tu ciach- taka sytuacja- psychiatryk. Lekarz tylko podsunął zgodę na leczenie- zero wyjaśnień, zero diagnozy, tylko „musimy ją obserwować”. No cóż obserwować to on sobie może swoje paznokcie, my byliśmy naprawdę znerwicowani, bo nie wiedzieliśmy co się dzieje, jaki jest jej stan, czy z tego wyjdzie. Po 3 tygodniach faszerowania ją prochami najróżniejszej maści (mówiła że ok. 5 tabletek rano, 5 w południe i 8 wieczorem) nie było żadnej poprawy. Co prawda waga wróciła, ale stan psychiczny był nadal w bardzo złej kondycji. Zdiagnozowano „dużą depresją”. Lekarz zaprosił nas na rozmowę (co wcześniej się nie zdarzało, były tylko rozmowy na korytarzu przy sprzątaczce czy innych pacjentach).

Oto co usłyszeliśmy: stan jest ciężki, nie reaguje prawidłowo na leczenie. Ponieważ jest w ciąży, nie mogą zastosować wszystkich leków. Pozostaje terapia elektrowstrząsami.
No szwagier z zawodu jest strażakiem, więc chłop parę w łapach ma niesamowitą. Przed wybiciem temu konowałowi zębów powstrzymała go tylko moja szybka reakcja polegająca na kontr-rzuceniu się na niego i zatrzymaniu wyprowadzenia prawego sierpowego.

Tak proszę Was traktuje się pacjentów w Polsce: chora, młoda kobieta, ponad 3 tygodnie bez diagnozy. Zero informacji dla rodziny, a potem propozycja elektrowstrząsów. Ja już pomijam fakt, że takie barbarzyńskie metody leczenia to powinny zostać wycofane 30 lat temu, ale pomyślcie tylko jak to mogło wpłynąć na dziecko. Przecież ona mogła poronić!

Ja nie wiem, czy w Polsce jest jakikolwiek rodzaj postępu w medycynie, bo z tego co doświadczyłem, to leczą nadal metodami ze średniowiecza. A co do lekarzy- tu już pomocy nie ma gdzie szukać, połowa z nich powinna wylecieć na zbity pysk, i nie mam tu na myśli lekarzy z tego konkretnego szpitala, ale przecież „ręka ręke myje” i nic nikomu się nie stanie. Zastanawiam się tylko ile osób dziennie umiera z powodu ich niedouczenia i braku wiedzy. A elektrowstrząsami to on sam powinien się potraktować.

Finał historii: wyjazd do Niemiec, terapia w prywatnej klinice, 2 leki, bez żadnych wstrząsów, wyzdrowiała po 4 tygodniach. Można? Można.


http://asset-e.soup.io/asset/6284/9188_ef49_500.gif

Offline

 

#192 2014-04-02 19:23:29

 MorticiaAddams

Jadowity pomiot

Punktów :   
Quo Vadis: W świat szeroki i daleki

Re: Najgłupsze historie

Co za bajeczka. Nowy Andersen nam rośnie.


http://i.imgur.com/fknveCR.gif
Morti, mówił Ci już ktoś że jesteś urocza niczym grypa hiszpanka?

http://tinyurl.com/mnggggp

Offline

 

#193 2014-04-02 20:27:13

 Archeoziele

Pupilek Lucyfera

Punktów :   14 

Re: Najgłupsze historie

Tiszka napisał:

Wrzucam, zanim zniknie. Historia użytkowniczki Mokuren (http://piekielni.pl/59005)

Pominąwszy już inne akcje: kto zgadza się na to, żeby ciął go chirurg, który właśnie zemdlał? I jaki chirurg się tego odejmuje? Kto czeka cierpliwie na terminy wizyt z zaropiałą raną po zabiegu...? I w ogóle

Czytając opowieści związane ze służbą zdrowia, postanowiłam opisać swoją.

Od urodzenia na dekolcie miałam dość duży pieprzyk. Przyzwyczaiłam się, odmawiałam usunięcia ze względów estetycznych, i tak sobie było aż pieprzyk zaczął "żyć własnym życiem".

Szczerze się uśmiałam... Zwłaszcza że ze dwa lata temu też miałam wycinany pieprzyk. Do dermatologa poszłam z marszu- lekarka nie skierowała mnie na żadne konsultacje chirurgiczne czy tego typu bzdury, tylko od razu na zabieg. Chirurg ciął mnie 2 dni później. Bez żadnych badań na żółtaczkę. Wycięcie znamienia to nie operacja przepukliny, żeby się z tym tak certolić. Po zabiegu od razu wróciłam do normalnego życia- ot, trochę pierwszego dnia bolało i tyle. A 3 tygodnie później odbiór wyników histopatologii. I tu trochę piekielnie było- całość po łacinie.


Łowy zaczęte! Bij, kto w Boga wierzy!
I grzmij: "Bóg, Anglia, król i święty Jerzy!"

Offline

 

#194 2014-04-03 22:56:16

 kochanicadziedzica

Bluszcz

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Wysyp baśni medycznych ostatnio.

http://piekielni.pl/59019#comments

Cóż...właśnie wkroczyłem w niechlubny wiek, dzięki któremu wśród znajomych otrzymałem ksywę "Dostawca". Jako pełnoprawny już obywatel Polski dostałem kilka przywilejów w zamian za...NFZ. To moja pierwsza historia tutaj, ale zmusiła mnie ona do jej opisania. Tak, wiem, że kwiatki w tej kwestii można mnożyć lepiej niż mannę z nieba, jednakże przez głupotę tej instytucji niemalże wylądowałem w szpitalu w stanie ciężkim - ot dobry start w życiu dorosłym.

Od 2000 roku (a więc już sporo) choruję na cukrzycę typu I - czyli tą nieuleczalną, gdzie organizm nie produkuje insuliny w ogóle. Z tego powodu jestem zmuszony wstrzykiwać ją sobie regularnie domięśniowo. Jako, że wtedy do mojej osiemnastki zostało mi jeszcze parę dni byłem wciąż zapisany w poradni diabetologiczno-pediatrycznej. Pewnego pięknego ranka zauważyłem, że brakuje mi insuliny a do wizyty jeszcze tydzień. No cóż...musiałem po samą receptę (!) przyjść wcześniej i liczyć na to, że ktoś z kolejki mnie wpuści. I zaczynamy show...

1) Rejestracja

Pani w rejestracji pyta się mnie o powód przyjścia. Tłumaczę, że mam wizytę zapisaną na za tydzień, ale skończyła mi się insulina i muszę dostać receptę.
[R] Nie.
[J] Dlaczego?
[R] Nie jest Pan umówiony na dzisiaj.
[J] Wiem, ale to nagła sprawa
[R] Trzeba było zadzwonić.
I tak w koło Macieju. Kolejka za mną jak do mięsnego za komuny, a ja dalej walczę. W końcu tyranozaur zza lady łaskawie pozytywnie rozpatruje moją prośbę, EWUŚ sprawdzony (Ewidencja Ubezpieczeniowa), zielone światło. Idę do poradni - 15 minut w plecy.

2) Poradnia diabetologiczna

Grzecznie podchodzę do czekających w poczekalni ludzi i pytam kto ostatni oraz czy ewentualnie mogę wejść jedynie po receptę. Dziękuję tutaj przemiłej Pani, która pomimo pośpiechu wpuściła mnie przez siebie. Wchodzę więc zamiast niej do gabinetu i idę do Pani doktór, przy okazji prosząc o wyjęcie mojej karty pacjenta. Kwiatki zauważone w kolejności:
- Nie ma mojej Pani doktor prowadzącej
- Moja karta pacjenta zaginęła w buchalterii na biurku
- Razem z inną Panią doktor - ONA - 1,6 metra rudej śmierci w postaci pielęgniarki, z którą nienawidzimy się od dziecka.
Wchodzę, przedstawiam sprawę. Okazało się, że:
- Moja wizyta była tydzień temu (nikt mnie nie poinformował o zmianie terminu)
- ONA nie pozwoli lekarce wypisać mi recepty bo nie było mnie na wizycie i migam się od wizyt jak mogę (raz - słownie)
- Muszę szukać swojej doktor prowadzącej, która na głowie ma dwa oddziały w szpitalu dziecięcym i przychodnię dla dorosłych (czyli prościej znajdę jeden konkretny atom w kosmosie niż ją samą).
W międzyczasie powiedziała mi co myśli o moich stosunkach z matką, jak ja jej nie szanuję, jak ona się o mnie martwi itp. itd. Moje koligacje i relacje rodzinne to materiał na dłuuuuugi cykl historii, więc powiem tylko, że po prostu to zlałem i odszedłem z kwitkiem. A właściwie to i bez niego.

Jak się domyślacie doktor nie znalazłem. Pozostaje mi lekarz pediatra w przychodni. 5km dalej. Po 16. Więc jadę przez całe miasto jak po...walony i o 16.45 wbiegam zdyszany jak dziki osioł do poczekalni, a tam pogrom. Ludzi więcej niż na koncercie Justina Biebera w Arenie i wszyscy do mojego pediatry...

3) Przychodnia

Wyciągnąć kartę w rejestracji to nie problem. Chorobową proszę. Dostaję. Ale...
[R] A Pan za chwilę ma osiemnastkę tak?
[J] Tak.
[R] A to Pan musi wypełnić te druki.
Dostaję w łapę plik karteczek o formatach od A8 (bo to mniejsze nawet od złożonej chusteczki do nosa) do A4 włącznie i mam to zrobić najlepiej na wczoraj i wysłać dwa dni temu. No to jedziemy. Biorę za telefon dzwonię do ojca i wypełniamy. A czas płynie...

W końcu oddaję papiery i wolny od biurokracji po godzinie 17 (!) radośnie wchodzę na teren poczekalni. Ludzi wcześniej było dużo? Teraz z paru mrówek zrobiło się mrowisko. Cudownie. Ale moje szczęście znowu dało o sobie znać. Pani doktor zauważywszy mnie stojącego pod drzwiami rozpoznała mnie i wiedząc, że widzi mnie już ostatni raz (zmiana przychodni na rejonową) zaprasza i pyta w czym problem. Mówię i opisuję...
[D] Michał ale ja nie mogę Ci wypisać tej recepty.
[J] Ale jak to? Powiedzieli mi w poradni że może mi wypisać lekarz pierwszego kontaktu, czyli Pani.
[D] Ale ja nie mam ważnego zaświadczenia ŻE MASZ CUKRZYCĘ (!!!) I jakie dawki sobie podajesz (Wszystko jest zapisane w pompie insulinowej którą mam ZAWSZE przy sobie, jako że jest wbita w ciało)

Podsumujmy:
- Insulinę mogę kupić TYLKO na receptę.
- Recepty nie dostanę w poradni bo nie ma lekarza.
- Recepty nie dostanę w przychodni bo nie ma zaświadczenia.
- Zaświadczenia że jestem NIEULECZALNIE CHORY OD 14 LAT (!!!) nie dostanę, bo nie ma lekarza.
- Poradnię i przychodnię zamykają za 30 minut.

Gdyby nie fakt, że mój ojciec znalazł zapasową ampułkę w lodówce, którą ja przeoczyłem, prawdopodobnie w ciągu 6-12h wylądowałbym na OIOM-ie z kwasem (acetonem) we krwi, poziomem cukru we krwi ponad 10x większym niż normalnie, nie potrafiąc już się dobrze poruszać i wymiotując dalej niż widzę.

Mam osiemnastkę od niecałego miesiąca. Boję się co będzie jak będę zmieniał poradnię diabetologiczną na tą dla dorosłych, albo gorzej - zachoruję...


"Nie szatan zdobi człowieka"

Offline

 

#195 2014-04-04 16:18:02

Tiszka

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Kochanica - widziałam wczoraj, piękne <3


http://asset-e.soup.io/asset/6284/9188_ef49_500.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs w polsce Ciechocinek masaże BoĂŽte de vitesses automatique Citroen CNC Warszawa