Przeglądając piekielnych złapałam się na tym, że pewne historie omijam po dwóch, trzech pierwszych zdaniach. Czasem nawet po pierwszym. Nie minusuję, po prostu scrolluję dalej. Nie chodzi tu o tl;dr lecz o tematykę albo "wstępniak". Do moich "faworytów" należą historie zaczynające się od "o piekielnych kurierach..."; "nasza kochana służba zdrowia..."; "o operatorze (tu kolor) sieci"; czasem też przewijam "mam ci ja..." ale to wątek wielokrotnie poruszany na portalu i czasem jednak je czytam dla komentarzy, mam jakąś perwersyjną przyjemność z obserwowania tej gównoburzy
A wy? Macie takie historie, które zniechęcają was od pierwszych słów?
Offline
Ostatnio coraz rzadziej zaglądam na portal w ogóle, albo ograniczam się do głównej. Jak już idę przez poczekalnię, to odpadają wszelkie historie o pieskach, część o lekarzach i telefoniach. W ogóle to najczęściej najpierw sprawdzam ocenę historii, a potem dopiero ją czytam - wyjątkowo złe też się łapią w ten filtr.
Nawet praktycznie przestałem czytać komentarze, bo zrobiły się z nich pogromcy mitów albo wytykacze ortografów. Ok, sam zwracałem uwagę na pisownię, ale nie aż tak dosadnie.
Offline
Ło- tu jest temat do rozkminy. Na początku, kiedy na portal dodawano po kilkadziesiąt nowości na godzinę czytałem wszystko, jak leciało. Znaczna większość z tego to były takie 2-3-zdaniowce, ale iloćć ich napływu była tak duża, że ciągle czytało się coś nowego i nawet, jak w krótkim czasie pojawiło się kilka wpisów z tej samej kategorii, to nie robiło mi to wielkiego znaczenia.
A teraz? Cóż- jakoś od roku na piekielnych zaglądam maksymalnie raz na 2 tygodnie, albo nawet rzadziej i powód tego jest prosty- nie ma co czytać, a i czytając same historie łapię się coraz częściej na tym, że mówię "chwila, ja to już kiedyś czytałem...". Nawet praktycznie przestałem czytać komentarze i w ogóle komentować- po co to robić, skoro trafienie na kolejny odcinek/ bycie samemu oskarżonym przez "pogromców mitów" zamiennie z "masz błenda, bo przecinek ma być tu a nie tu! i ty się uważasz za polaka?!!111" jeśli poprzednie nie wyjdzie jest prawie pewne, ilość wartościowych komentarzy tyczących się historii zmalała do minimum, nawet trolle pokroju Drilla się wytraciły, a co jakiś czas widać wykwit prawdziwej plejady ludzi mających ewidentnie COŚ nie tak z mózgiem (tm).
Co omijam? W szczególności wszystkie hist(o/e)rie "medyczne", "rowerowe" i "zwierzęce". Te trzy powodują u mnie automatyczny odruch profesjonalnego scrollowania strony.
* Te pierwsze, bo mam zdecydowanie powyżej uszu łzawych historyjek i komentarzy o tym, jak to ktoś w rodzinie choruje, a autor(ka) tak bardzo się tym przejmuje, że pierwsze, co robi, to wchodzi na randomową stronę w necie i zaczyna się żalić innym- równie randomowym ludziom. W dodatku licząc na bezwarunkowe współczucie, czy coś...
* Te drugie, bo to już jest jazda bez trzymanki- nie ważne czy rowerzysta występuje w charakterze tego dobrego, czy złego- w komentarzach jad lejący się rzekami w każdą stronę przypomina te żałosne wojenki z rodzaju "Android vs Apple", "AMD vs Intel", "konsolowcy vs PCtowcy" i tak dalej. Sensu tyle, co nic, za to zaangażowanie godne co najmniej walki o złote gacie i dożywotni tytuł przech&ja...
-rowerzyści są źli, bo w ogóle są i jeżdżą!
-nie, bo kierowcy są źli, bo by cię najchętniej zabili!
-nie, to piesi są sprawcami wszelkiego zła, bo trzeba ich przepuszczać na pasach!
* Te trzecie natomiast to wykwit wszelakich wielbicieli fanatyków nie dających sobie powiedzieć, że niekoniecznie każdy musi lubić szczerzącego kły Pimpusia, Azorka, który ma święte prawo wysrać się wszędzie, a właściciel nie musi tego po sobie sprzątać, czy innych ewenementów uważających, że za zaatakowanie w samoobronie próbującego cię użreć Fafika automatycznie stajesz się jakimś podczłowiekiem i powinno się ciebie zabić możliwie najbrutalniej.
A nie, przepraszam, jest jeszcze czwarta kategoria- "matki polki", które uważają, że podzielenie się swoim szczęściem z całym światem to ich obowiązek, nie ważne, jak bardzo obrzydliwy news by to miał być. I to święte oburzenie, jak się im zwróci uwagę...
Spoiler:
Za to jest coś, co zdecydowanie lubię czytać... i to są maliniaki. Tak Może dziwne upodobanie, ale jednak jak tu się nie uśmiać, kiedy czyta się kolejną historię kolejnego wcielenia Malinowej i stalkerach, porwaniach, wielokrotnych gwałtach i niezrozumieniu? Pal licho komentarze, ale czegoś takiego nawet Greyu nie znajdziecie
Offline
Pupilek Lucyfera
Nie cierpię historii o operatorach komórek. Nie i już. Zazwyczaj są długie, zawiłe i arcynudne.
Nie czytam też historii o katowanych/rozjechanych/otrutych zwierzakach. Za wrażliwa na to jestem.
Offline
Pupilek Lucyfera
Spoko, minusów nie daję
Offline
Lemur leniwiec
Ja z nudów jeszcze się ostałam i czytam piekielnych, ale chłam tam teraz taki, że smutno patrzeć... Gownoburze w komentarzach czy historyjki "jak to mam źle w życiu" - odruch wymiotny na samą myśl mam. Ale co dyskwalifikuje historię w mojej opinii? "witam to moja pierfsza chistorja prosze o wyrozumialosc" - od razu wiadomo, że historia napisana źle, tragicznie, fatalnie i z masą błędów. O i odpadają historie pisane "ciurkiem" - zero akapitów, zero przecinków, dialogi ukryte gdzieś w odmętach tak, że 10 minut zleci na domyślaniu się kto co faktycznie powiedział. Scroll down.
Offline
Hm, ja mam tak, że po pierwszym zdaniu czasem wiem, że nie czytam dalej. I nie chodzi o te historie z koszmarnymi błędami czy piętnastą wersję historii o babci w autobusie, ale po prostu styl autora jest... odstręczający
Offline
Tiszka napisał:
(...) czy piętnastą wersję historii o babci w autobusie, ale po prostu styl autora jest... odstręczający
Styl autora to rzecz subiektywna (*święte oburzenie ON* więc kto ci daje prawo, aby to oceniać?!!!1oneone) i jeszcze idzie przeboleć, ale mnie zawsze fascynował ten mechanizm- na stronie od pewnego czasu pojawiają się zupełne randomy bez wyraźnego ogniwa łączącego, cisza, spokój, nagle ktoś wrzuca na ten przykład historię o psach... i J&BS! nagle, w ciągu tygodnia pojawia się takich i 10, bo inni też nagle, zupełnym przypadkiem doświadczyli tego samego...
ten, tego... układ współczubny!
Offline
Mongu, to akurat gdzieś kiedyś w komentarzu pisałem - skojarzenia. Choć nie ukrywam, że wziąłbym siekierę i adresy userów, którzy w poczekalni pisaliby:
Historia 1 autor Abc
Moja ci babcia wyjechała jak długa przez autobus, bo kierowca klaskał i wjechał w rowerzystę.
Historia 2 autor Def
W nawiązaniu do historii Abc - Moja babcia Wyjechała jak długa i wyciągała szczękę spod siedzenia, bo kierowca wjechał w rowerzystę i klaskał.
Historia 3 autor ghi
W nawiązaniu do historii Def (historia 2) - Moja babcia zjadła kierowcę sztuczną szczęką spod siedzenia, bo był rowerzystą.
Itp itd. Czyli to samo, ino inaczej napisane. I pomniejsze inne różnice. Po prostu - diaaachle...
Offline
O babci zjadającej kierowcę sztuczną szczęką akurat bym poczytała. I też lubię malinowe historie - wiem, że to takie "Trudne sprawy" w Internecie, ale lubię. Komentarze pod nimi czytam obowiązkowo - no wiecie, some man just want to watch world burn. A w przeciwieństwie do was historie o zwierzakach lubię, ale to pewnie dlatego że sama jestem "psią osobą"
Offline
Jeszcze wspomnę o komentarzach: denerwuje mnie to tłumaczenie każdego piekielnego przez autora komentarza. Była historia o babci kolejkowej, co ciągle wpychała się na plecy autorki, a w komentarzach jeden użytkownik zaczął litanię "ty jesteś zła, bo może panią nogi bolały, może się spieszyła, może do lekarza umówiona, może może może". Może po prostu była zgryźliwym tetrykiem, ale w duchu humanizmu powiedzmy, że każdy ma na pewno dobry powód na bycie ch~em.
Offline
Mahmurluk napisał:
Jeszcze wspomnę o komentarzach: denerwuje mnie to tłumaczenie każdego piekielnego przez autora komentarza. Była historia o babci kolejkowej, co ciągle wpychała się na plecy autorki, a w komentarzach jeden użytkownik zaczął litanię "ty jesteś zła, bo może panią nogi bolały, może się spieszyła, może do lekarza umówiona, może może może". Może po prostu była zgryźliwym tetrykiem, ale w duchu humanizmu powiedzmy, że każdy ma na pewno dobry powód na bycie ch~em.
Oooo, tu mi się ładna historia przypomniała, jak jakiś menel w Żabce się chciał przebijać przez kolejkę z bułkami i piwem i o ile na początku komentarze były 'normalne', tak potem faktycznie trafił się jakiś orędownik miłosierdzia bredzący coś w stylu 'A może on się spieszył do chorej matki do szpitala', więc możliwe, że czytaliśmy tą samą historię. Abstrahując od komentarzy sama sytuacja musiałaby wyglądać przekomicznie- facet o aparycji wiecznie zatankowanego pana Miecia spod monopolowego wpada do szpitala i wymachując siatami z piwem i bułkami drze się na cały głos "Mamusiu! Kupiłem ci, co chciałaś!"
Offline
Ja czytam wszystko, no prawie wszystko- taki sposób na bezsenność znalazłam. Mimo mojej wysokiej tolerancji na nudne, rozwlekle i nieciekawe historie zdarza mi się coś czasem pominąć. Zazwyczaj są to wszelkie historie drogowe, jakoś nie chce mi się tego wszystkiego wyobrażać, opis okoliczności jest stanowczo zbyt rozbudowany w stosunku do rangi piekielnosci. Czasami w historii odrzuca mnie jedynie styl autora i choćby była to moja ulubiona kategoria to się nie zmusze.
Offline