Ogłoszenie

Nieautoryzowane forum serwisu piekielni.pl
"Dobra. W ogóle nie rozumiem co do mnie gadacie."

#1 2014-12-04 17:41:19

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

Pewnie większość z was nie gra w ogóle albo po prostu nie słyszała o This War of Mine (Moja wojna, chociaż pod polskim tytułem nigdzie nie występuje). Jest to polska gra zrobiona przez niezależne studio, niby jedna z wielu gier o wojnie, ale tu mamy bardzo rzadkie (o ile nie jedyne) podejście do tematu z perspektywy cywili ocalałych w okupowanym mieście. Produkt na wysokim poziomie i bardzo chwalony na Zachodzie nie tylko za wykonanie, ale i za pokazanie wojny z drugiej strony i walory edukacyjno-uświadamiające.

Tymczasem w Polsce za grę bierze się Newsweek. W artykule (nie znalazłem jeszcze żadnych wersji online, ale cytaty znajdują się w podlinkowanych polemikach) zarzuca, że to gra zła, bo jest w niej zabijanie, można okraść staruszków z ostatniej kromki chleba, studio zarobiło na cierpieniu, a w ogóle to kontynuacja powinna odbywać się w Auschwitz (argument ad hitlerum zawsze na czasie)... Nieważne, że wcale nie trzeba robić tych rzeczy, nieważne, że większość graczy stara się zachować porządnie w grze i nie tylko nie okrada innych, ale i pomaga losowym ludziom ryzykując stratę postaci (nigdy nie wiadomo, czy wróci z misji żywa). Ja sam grając w TWoM starałem się pomagać na ile mogłem, a kiedy za długo zastanawiałem się kogo wysłać do pomocy i prosząca osoba wreszcie odeszła, czułem wyrzuty sumienia.

Autor artykułu wydaje się też zapominać o istnieniu tytułów klasy AAA, w których jest się prawie nieśmiertelnym żołnierzem prującym ołowiem do czego tylko się da. Ba, były nawet sceny rozwalania wieży Eiffel'a. Tu się tak nie da. Każda decyzja jest odreagowywana przez nasze postacie, a przez całą grę towarzyszy nam klimat zaszczucia.

I teraz pytanie: uważacie, że to zła wola Newsweeka/jazda na nośnym temacie? Trzeba dokopać grze, bo nasza, a produkcje Zachodnie są cacy? Czy może to tylko konstruktywna krytyka, a większość środowiska uczepiła się biednych dziennikarzy?

Jako źródła podam jeszcze dwie polemiki i trailer gry. Poczytajcie, obejrzyjcie, chociażby żeby zobaczyć, że stać nas na porządny produkt.

http://www.otlnd.pl/drogi-newsweeku-war … r-of-mine/

http://zgranarodzina.edu.pl/2014/12/03/ … r-of-mine/ - zawiera tekst listu otwartego do redakcji

https://www.youtube.com/watch?v=BALBUyoTxQM a tutaj trailer


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#2 2014-12-04 18:57:48

 Archeoziele

Pupilek Lucyfera

Punktów :   14 

Re: Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

Mój brat zachwalał tę grę. Głównie za niecodzienne podejście do tematu i wymóg użycia mózgu (coraz rzadziej się to zdarza w grach).
Ja niestety nie miałam okazji pograć. A co do artykułu no to cóż, Newsweek był kiedyś świetnym czasopismem. Ale obecnie poziom idzie regularnie w dół. Dąży do Faktu.


Łowy zaczęte! Bij, kto w Boga wierzy!
I grzmij: "Bóg, Anglia, król i święty Jerzy!"

Offline

 

#3 2014-12-04 19:41:29

Tiszka

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

Wydaje mi się, że to kwestia połączenia dwóch problemów: spadku poziomu w Newsweeku, związanego z tendencyjnością wielu z dziennikarzy (a wiem z peirwszej ręki, niedawno doszedł nam do redakcji chłopak z Newsweeka), oraz fakt, że recenzja jest tekstem subiektywnym. Mówiąc wprost, gra nie podspasowała piszącemu i tyle. Inna sprawa, czy osadził swoje zdanie w kontekście, dał jakieś porównanie - nie widziałam tekstu, więc nie wiem.


http://asset-e.soup.io/asset/6284/9188_ef49_500.gif

Offline

 

#4 2014-12-04 20:20:28

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Re: Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

Tisz, właśnie wszyscy, którzy widzieli ten tekst mówią, że chyba gry nikt w redakcji na oczy nie widział. Najwyżej tyle, co na youtubie zobaczyli. To nawet nie była recenzja, tylko atak na zarabianie na wojnie.


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#5 2014-12-04 22:31:08

 mongol13

Kuro no Kenshi

Punktów :   16 
Zawód: już inżynier IT

Re: Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

Archeo świetnie podsumowała o co tu chodzi- Newsweek kiedyś taktycznie wyznaczał trendy i był można rzecz klasą samą w sobie jeśli chodzi o "coś konkretnego do czytania". Kiedyś. Poczekajmy jeszcze ze 3 lata, będą mogli zrobić z Faktem fuzję i wyjdzie "potforek" typu NewsFakt albo FaktWeek.

Niestety w naszej mentalności jest zakodowane coś takiego, że "jak nasze, to trzeba opluć, z jakiegokolwiek powodu, byle opluć". Prawdą jest, że jeszcze kilka lat temu polskie gry... były crapowate (tak, CI odcisnęło naprawdę spooooore piętno). Prawdą też jest, że dalej część takich wałów wychodzi (Sniper, Ghost Warrior i znów CI). Ale prawdą też jest, że powoli idzie to ku lepszemu (REDzi i oba Wieśki choćby). No ale cóż- nasze, to trzeba opluć, gdyby było hamerykańskie- olabogarety, hit, szał pał i w ogóle zbiorowy orgazm, jak przy kolejnych częściach CODa

Ba, były nawet sceny rozwalania wieży Eiffel'a

Ba- był nawet wybuch bombki EMP podziwiany z orbity...

Nieważne, że wcale nie trzeba robić tych rzeczy, nieważne, że większość graczy stara się zachować porządnie w grze i nie tylko nie okrada innych, ale i pomaga losowym ludziom ryzykując stratę postaci

Jak sam stwierdziłeś- nieważne, ważne, że jest OPCJA bycia tym złym. I to wystarcza, szczególnie oszołomowi, który musi coś sklecić, a widać że z grami ma tyle wspólnego, co ja z lotami kosmicznymi (Kerbal Space Program- here I come!). Z resztą weź powiedz tak szczerze- ile razy słyszeliśmy już w mediach nagonki pod tytułem "gry zom zue", w których z nawet najbardziej casualowych graczy robili morderców, gwałcicieli i w ogóle potworów z żądzą mordu w oczach? To nie jest nic nowego. Problem jest tu raczej w tym, że starsze pokolenie, jak lubię ich nazywać, ma zakodowane coś takiego, jak "w moich czasach tego nie było, więc i ty się obejdziesz". Potem dochodzi do tego zupełne niezrozumienie tego jak i czemu to działa i voila- mamy narzędzie szatana! W końcu zabobon jest u nas dalej w ch*j silny.

A argumentum ad hitlerum zawsze prędzej czy później się trafi właściwie przy każdej takiej "rozmowie"- kwestią jest tylko ile obie strony wytrzymają zanim Mike Godwin znów zaliczy punkcika i w jak bardzo bezczelny sposób ten argument któraś strona użyje.


http://tinyurl.com/mnggggp
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe * ** ***
   * chyba, że ci się to opłaca
   ** chyba, że ci to ujdzie na sucho
   *** chyba, że się należało sku&wielowi


Jestem oazą spokoju. Pier*olonym, ku*wa, zaje*iście wyluzowanym kwiatem lotosu na przejrzystej tafli tego je*anego jeziora... Prawdę mówiąc jestem tak wyluzowany, jak wagon pełen pier*olonych, tybetańskich medytujących mnichów...

Offline

 

#6 2014-12-05 16:28:31

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Re: Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

Jest całość tekstu http://imgur.com/a/mRaff

I kolejne wypunktowanie bzdur, tym razem w Polityce http://technopolis.polityka.pl/2014/uwa … -newsweeku

Jeszcze wczoraj pojawiła się odpowiedź autora tekstu, że on jest porządnym dziennikarzem stawiającym trudne pytania (określone przez twórców TWoM jako żenujące), a wszyscy, którzy na niego naskoczyli, to debile bez szkoły i nie rozumieją przekazu.

Edycja: Wklejam tekst odpowiedzi autora na list otwarty z jednego z linków z mojego pierwszego posta

Szanowni Państwo,
poznajmy się – to ja, autor artykułu z ostatniego “Newsweeka”, który tak Was wkurzył, że od wielu godzin ślecie mi dziesiątki maili. Serdecznie dziękuję wszystkim za poświęconą mi uwagę, za komentarze mądre, mniej mądre, a nawet za te kompletnie durne. Autorów części listów muszę też rozczarować – macie błędne informacje na temat profesji, jaką parała się moja mama ;-)

Zacznę jednak od wyjaśnienia. Znam “This War of Mine” nie tylko ze słyszenia. Spędziłem z nią dwa dni pisząc ten tekst i choć nie jestem wielbicielem gier, nawet ja w te dwa dni zauważyłem, że to coś nowego, wartościowego, wartego odnotowania. Tekst w tygodniku opinii nie jest jednak przeznaczony wyłącznie dla fanów gier. Mój artykuł nie jest więc recenzją, bo po pierwsze – nie znam się na grach, więc nie mogę i nie chcę ich oceniać. Po drugie – kto szuka recenzji, znajdzie je w licznych serwisach z recenzjami, a nie w tygodniku opinii.
Dlaczego więc zabrałem głos w sprawie “This War of Mine”? Bo to fenomen wykraczający daleko poza Wasze gamingowe podwórko. To pierwsza polska gra, która poruszyła poważne, bolesne tematy i to w sposób, który przyciągnął uwagę nawet osób, które na co dzień nie ekscytują się graniem. A przy okazji – dlaczego mielibyśmy to zlekceważyć – wielki sukces komercyjny.

Spędziłem sporo czasu na rozmowach z twórcami gry, którzy tłumaczyli mi po co zajęli się tak trudną tematyką i dlaczego potraktowali ją właśnie tak, a nie inaczej. Rozmawialiśmy o inspiracjach, języku, ścieżce muzycznej, nawet kresce grafiki. Tylko po to, aby zrozumieć intencje autorów, a nie po to, żeby się na nich wyżyć lub poszukać taniej sensacji, jak sugerujecie.
Rozmawiałem z autorami gry także po publikacji i być może zaskoczę Was – nie czują się ani zaatakowani, ani obrażeni, ani nawet niezrozumiani. Wiedzą, że podjęli kontrowersyjny temat i że nie każdemu takie ujęcie może przypaść do gustu. Więcej – rozumieją, że nie każdemu może się podobać sama obecność tak bolesnej tematyki w grze komputerowej. Po prostu pięknie się różnimy. Niektóre moje pytania ich zaskoczyły, ale niektóre – jak choćby tę prowokację z Auschwitz – uznali za inspirujące. Uczciwie przyznali np., że nie mają prostego wyjaśnienia, dlaczego opowieść o ludziach skazanych na testowanie własnego człowieczeństwa w jakimś anonimowym mieście wydaje im się mieścić jeszcze w granicach dobrego smaku, ale ta sama opowieść osadzona w obozie zagłady będzie już naruszeniem tabu.

Mój tekst jest nie o grze, lecz właśnie o kulturowym tabu, które świadomie naruszyli twórcy “This War of Mine”. Zgadzam się z nimi, gdy mówią, że jeśli wolno było o okropnościach wojny opowiadać Goyi, Remarque’owi, Borowskiemu, Capie czy wreszcie Spielbergowi, Stone’owi i Polańskiemu, to wolno również im.
Jasne, że wolno. Ale w takim razie wolno też zapytać ich o sposób, w jaki to robią, o sens takiego zabiegu i o jego bilans. Po premierze “Szeregowca Ryana” Spielberg, wybitny w końcu reżyser, tłumaczył się jak uczniak amerykańskim weteranom z tego, jak pokazał wojnę i co chciał przez to osiągnąć – bo również naruszył tabu. Ja zapytałem o to samo ludzi, którzy zrobili doskonałą grę i dostałem interesujące odpowiedzi. Co w tym złego?

Nie znam wojny z bliska. Wy też jej nie znacie, bo zakładam, że nie jesteście z pokolenia Kamieni na Szaniec. Spytałem więc kogoś, kto jej doświadcza teraz kilkaset kilometrów od naszej granicy. Czy uważa, że w grze da się oddać choćby w części skalę i naturę ludzkich emocji w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa – bo właśnie takie zadanie postawili sobie twórcy “This War of Mine” projektując ten wirtualny poligon to testowania człowieczeństwa? Odpowiedź znacie, o ile przeczytaliście tekst, bo mam wrażenie, że niektórzy moi krytycy ograniczyli się do przeczytania listu na tej stronie.
Oczywiście, że w tej grze stajemy co chwila przed dylematami typu: “czy opatrzyć niezbyt głęboką ranę koledze, z którym dzielimy schronienie, mimo że przed nami ostra zima i został nam jedynie jeden skrawek bandaża?” Sęk w tym, że zgadzam się z moim ukraińskim rozmówcą. Odpowiedź na takie pytanie udzielona znad komputera, w ciepłym domu, z herbatką w zasięgu ręki, jest niczym innym jak tylko zabawą. Jeśli wierzycie, że w ten sposób dowiedzieliście się czegoś o sobie, bo “tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” to wybaczcie, ale nie mamy o czym rozmawiać.

Wbrew temu, co pisze autorka listu otwartego, nie kreuję się na obrońcę moralności. Ani przez chwilę nie twierdzę też, że gra propaguje bestialstwo i znieczulicę – choć bez trudu w internecie można znaleźć dowody na to, że nie wszyscy gracze zrozumieli o czym naprawdę jest “This War of Mine”. Jak wiecie, zapytałem zresztą o to wprost Pawła Miechowskiego i dostałem wyważoną odpowiedź, którą zacytowałem w tekście. Całkowicie się z nim zgadzam: twórca nie odpowiada za to, w jaki sposób odbiorcy interpretują jego dzieło, to raczej sposób wykorzystania tego dzieła świadczy o odbiorcy.
Jako ktoś, kto przed “This War of Mine” po raz ostatni grał w pierwszą część Diablo ;-) cieszę się też czytając w liście, że “granie nie jest synonimem bezrefleksyjnej rozrywki.” Grajcie w “This War of Mine”, to bez dwóch zdań świetna robota mądrych facetów, którzy wzięli się za trudny temat
Ale nie dziwcie się, że są też na świecie ludzie, którzy zastanawiają się czy ludzkie cierpienie w ogóle nadaje się na temat rozrywki.
Serdeczne pozdrowienia,
Marek Rabij

PS. Drogi Warmanie23, słowo “sprzeniewieżyć” pisze się przez to drugie “rz”, a “tródny” łatwiej napisać chyba przez “u”.
Pozdrowienia dla wychowawczyni.

Ostatnio edytowany przez Mahmurluk (2014-12-05 16:33:15)


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#7 2014-12-05 19:29:30

 mongol13

Kuro no Kenshi

Punktów :   16 
Zawód: już inżynier IT

Re: Po raz n-ty o źle najgorszym, czyli poziom dziennikarstwa w Newsweeku

(...) ślecie mi dziesiątki maili (...)

Tłumacząc na polski- dostał już pewnie taki mailflood, że mu miejsce na skrzynce się skończyło, więc nie mógł dalej już rżnąć głupa udając, że nie ma tematu. A tak naprawdę pan "porządny dziennikarz" (gratulacje za hipokryzję, nie ma to jak sobie samemu wystawiać tak dobrą ocenę, lol)... sam się w liście bezczelnie przyznaje, że gó&no się zna.

Nie- spędzenie 2 dni nad jakimś tytułem (i to pewno nie całe 2 dni tylko znając realia po 1, max 2 godziny na dzień, bo przecież też ma inne  obowiązki) to nie jest Znam “This War of Mine” nie tylko ze słyszenia. Stop telling me this bullshit, równie dobrze możesz usiąść nad MMO na 4 dni i powiedzieć, że już wszystko widziałeś i znasz każdy mechanizm i aspekt rozgrywki. Ale widać próbuje się wywinąć, jak tylko może- stwierdza, że to nie recenzja (bo się w ogóle na tym nie zna- nie no, łał, sam bym się nie domyślił ), a moment wcześniej twierdzi, że tygodnik to nie pismo tylko dla graczy, więc sorry. Innymi słowy- może go przeczytać każdy, ale tylko część ludzi będzie miała dość oleju w głowie, żeby stwierdzić, że ktoś tu się nie zna. A reszta? Ano przyjmie tą propagandę, gry znów staną się narzędziem szatana, a gracze psycholami i poje*ani bez jakichkolwiek zahamowań. I to tą wersję świat dostrzeże.

Przeskoczmy trochę nawozu i znów mamy wypowiedzi, którymi nasz gryzipiórek stara się wykpić- on nie kreuje się na obrońcę moralności, ale jednocześnie nie propaguje bestialstwa i znieczulicy (czyli próbuje utrzymać status quo)... ależ niespodzianka- zwalając wszystko na graczy:

choć bez trudu w internecie można znaleźć dowody na to, że nie wszyscy gracze zrozumieli o czym naprawdę jest “This War of Mine”.

Och nie, zapewniam cię drogi autorze, że gracze doskonale zrozumieli czym jest "This War of Mine". I zagrali tak, jak chcieli- potraktowali produkt, jak grę, czyli jak powinni. I co za tym idzie wykonali ruch w grze. Nie w realu. Nie stali się z automatu psychopatami, bo postanowili zatroszczyć się o swój wirtualny tyłek. Oni po prostu nie byli w stanie pojąć co TY pier&olisz. W realu. I to tu jest problem.

Noo, i PS mówi sam za siebie- po co kończyć odpowiedź na list otwarty do całej masy ludzi z klasą. Lepiej pokazać, jakim to burakiem się jest, skorzystać z ostatniej szansy na to, żeby pokazać, jakim to się jest "lepszym". Żenuła panie... chwila.... jak ci było... Marku Rabij. Już lepszej i bardziej szczerej opinii o sobie, niż tym postscriptum wystawić sobie (pewnie nieświadomie) nie mogłeś.
Nie, żebym chwalił tego całego Wermana23.


http://tinyurl.com/mnggggp
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe * ** ***
   * chyba, że ci się to opłaca
   ** chyba, że ci to ujdzie na sucho
   *** chyba, że się należało sku&wielowi


Jestem oazą spokoju. Pier*olonym, ku*wa, zaje*iście wyluzowanym kwiatem lotosu na przejrzystej tafli tego je*anego jeziora... Prawdę mówiąc jestem tak wyluzowany, jak wagon pełen pier*olonych, tybetańskich medytujących mnichów...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://irsystem.pl/ rapforlife margofun savo