Wczoraj natknąłem się na ten filmik http://www.youtube.com/watch?v=ZRUXcQruLkc. Czy sądzicie, że kobiety w wojsku to dobry pomysł? Ja uważam, że mogą być zatrudnione w wojsku, ale na odpowiednim stanowisku, które nie będzie wymagało użycia dużej sprawności np. sanitariuszka, kucharka czy gdzieś przy komputerach (nie wiem dokładnie jakie to etaty).
http://www.szczecin.wku.wp.mil.pl/pl/4418.html tutaj są wymagania sprawnościowe mężczyzn i kobiet. Wyobraźcie sobie sytuację, że mężczyzna nie spełnia wymogów męskich, ale bez problemu spełnił by żeńskie, mimo tego nie dostanie się do wojska a na jego miejsce wezmą kobietę, która spełniła wymagania w swojej kategorii. Czy to jest w porządku? Przecież na wojnie nie ma taryfy ulgowej.
Idąc na kompromis można by zrobić tak, że każdy ma takie same wymagania. Jeśli jakaś kobieta była by na tyle silna, aby przejść wymagania męskie to mogła by zostać. Co o tym myślicie?
Offline
Pupilek Lucyfera
Współczesna wojna nie wymaga ogromnej siły. Są jednostki bojowe, w których kobieta sobie poradzi równie dobrze jak mężczyzna. Chociażby jednostki lotnicze czy pancerne.
Offline
Jasne, najlepiej od razu na najwyższe stanowiska dowódcze. I co miesiąc mielibyśmy nową wojnę światową. Kobiety się do wojska nie nadają i to wcale nie ze względu na brak krzepy.
Offline
Pupilek Lucyfera
Ja tam jestem za tym, żeby o karierze zawodowej decydowały osobiste predyspozycje, nie płeć. Bo są kobiety które w wojsku świetnie sobie radzą (również na stanowiskach dowódczych) i są mężczyźni którzy do armii nadają się jak ja do fizyki kwantowej.
Offline
Pupilek Lucyfera
Fomalhaut napisał:
Jasne, najlepiej od razu na najwyższe stanowiska dowódcze. I co miesiąc mielibyśmy nową wojnę światową. Kobiety się do wojska nie nadają i to wcale nie ze względu na brak krzepy.
Do tej pory jakoś faceci sobie świetnie radzili z wywoływaniem wojen... skąd założenie, że kobiety w wojsku (które de facto sobie tam świetnie radzą) byłyby przyczyną wzrostu ilości konfliktów zbrojnych?
Offline
Mialam zaszczyt byc w tym piekielku przez 9 miechow...nie czuje sie gorsza odkolegoww rurkach, ktorzynigdy woja nie widzieli
Offline
Jak dla mnie - obowiązkowe wojo dla każdego. Poza kobietami w ciąży, rzecz jasna. W razie wojny - każdy wiedziałby, która strona karabinu wypluwa pocisk, jak wycelować, no i jak zrobić obiad w warunkach polowych ze szczawiu i mirabelek
Offline
Jadowity pomiot
Popieram Archeoziele: powinny decydować osobiste predyspozycje, a nie płeć. Ja osobiście do wojska bym się nie pchała, ponieważ znam swoje ograniczenia fizyczne i predyspozycje psychiczne (za słaba na to jestem).
Fomalhaut, wyjaśnij może kwestię wywoływania wojen przez kobiety (i to co miesiąc). Sugerujesz wojny o takie same buty, sukienki czy wojny wywołane przez PMS? Jeśli tak, to drogi panie zaczynasz opierać się o stereotypy i seksizm, a to słabe argumenty w dyskusji.
Offline
Pupilek Lucyfera
Fahren, armia z poboru nie ma najmniejszego sensu. Minęły już czasy gdy do boju szły tysiące z pieśnią na ustach. Dzisiaj liczy się mała grupa świetnie wyszkolonych specjalistów. Lepsza armia mała, ale regularnie trenująca i świetnie wyposażona, niż masy poborowych, którzy w woju strzelali ze trzy razy i raz rzucili granatem. Bo tak wyglądała służba armii z poboru. Resztę czasu spędzali na obieraniu pyrów i malowaniu trawy przed wizytą generała.
Ostatnio edytowany przez Archeoziele (2014-02-11 17:31:37)
Offline
Pupilek Lucyfera
Armia z poboru nigdy nie będzie wyspecjalizowanym wojskiem, tylko chwilowo oderwaną od codzienności cywilbandą, myślącą tylko o powrocie do domu. Zrobienie z poborowych wojska wyspecjalizowanego zeżarłoby nasz cały budżet na obronność+kilka innych resortów. To jest dzisiaj zupełnie nieopłacalne. Lepiej mieć armię "dobrze zarabiających" zawodowców. Napoleon Bonaparte powiedział kiedyś, że woli 10 żołnierzy zawodowych od 100 poborowych.
Offline
Archeo- oderwaną na kilka tygodni od codzienności cywilbandą, która szczerze powiedziawszy- będzie miała na to wszystko wywalone. Byle odbębnić, dostać papierek i do (nie)widzenia. Koniec końców wojsko wcale nie "zachęci" tych ludzi do dalszej służby, wręcz przeciwnie- zniechęci.
Do tego trzeba dodać, że w razie wojny "armia poborowców" to nic innego, jak mięso armatnie, które niby dostanie jakieś "przeszkolenie" (Tak się trzyma karabin głąby, tak się strzela! A tak się odbezpiecza granat i rzuca! A teraz do garów i mioteł!), a potem zawsze jest rzucane pierwsze na front, żeby przygotować grunt- w końcu jak zginą to żadna strata, bo ich i tak nikt nie szkolił, a zawsze kilku wrogów uda się ustrzelić.
Smutny fakt, bolesny, ale prawdziwy- w razie wojny nikt się tą cywilbandą przejmował nie będzie- przeżyje to przeżyje, może za zasługi dostanie awans, a jak zginie to mówi się trudno; w końcu wiedział, co go może czekać, statystyka go gdzieś tam uwzględni. Natomiast zawodowiec to już jest strata- doświadczonego wojaka, czasu i środków potrzebnych na wyszkolenie...
Dzisiaj liczą się specjaliści, wyszkoleni zawodowcy- krótko mówiąc liczy się jakość, a nie ilość.
Offline
Kobiety w wojsku ?
Komuś wydaje się że to proste ale trzeba sobie uświadomić pewne fakty.
Żeby zostać oficerem, trzeba ukończyć co najmniej WSO, oierwszy zgrzyt następuje przy liczeniu lat. Matura -19 lat, WSO następne 4lata, podporucznik do pododdziału trafia więc jako 23 letnia osoba. By awansować trzeba przejść piekło plutonu, awansować na dowódcę kompani +-3 lata. Mamy już 26lat. Teraz czas na drugi stopień studiów wojskowych np AON- 2 lata. Po powrocie etap sztabu batalionu i ewentualnie po 2 latach z-ca dowódcy batalionu. Liczycie ? Tak 30 lat i ewentualne szanse na dowódcę batalionu ( a to dopiero połowa) Znowu studia dla dowódców wyższych i sztab brygady lub dywizji. Następnie zaczynaja się rysować widoki na etat podpułkownika i otworzenie drogi na stanowiska generalskie.
Jeśli kobieta całkowicie zrezygnuje z macierzyństwa to ma w najlepszym razie taką drogę awansu. Macierzyństwo to wyrwany rok (najmarniej ) z kariery a z reguły to utrata szans na awans. Na niższych szczeblach dowodzenia służba do ilu lat ? Załóżmy że do 40. Wcześniejsza emerytura i urządzanie się w cywilu, a czołgistkom nie będzie łatwo.
I co wy na to ?
Armia z poboru jest przeżytkiem ? Ciekawe dlaczego w takiej nowoczesnej Szwajcari wszyscy przechodzą szkolenie rezerw. Zgoda, nie 15 czy nawet 9 miesięcy, ale szkolenie rezerw jest konieczne.
Offline
kambodia napisał:
Armia z poboru jest przeżytkiem ? Ciekawe dlaczego w takiej nowoczesnej Szwajcari wszyscy przechodzą szkolenie rezerw. Zgoda, nie 15 czy nawet 9 miesięcy, ale szkolenie rezerw jest konieczne.
Szkolenie szkoleniem ale prydała by się też bardziej racjonalna kategoryzacja poborowych. Osobiście mam kat. D (znaczy wedle WKU do woja się nie nadaję) tylko przez to, że mam po -5 dioptrii w każdym oku. Co ciekawe gdy byłem na kursie pracownika ochrony i mieliśmy strzelanie miałem lepsze wyniki, niż kolesie co byli w wojsku.
Na moje w ramach programu PO powinnobyć wprowadzone strzelectwo ale nie z KBKS tylko z broni wojskowej. Zarówno dla dziewcząt jak i chłopców.
Offline
Pupilek Lucyfera
Kambodia, co innego szkolenie rezerw a co innego cała armia z poboru.
Szwajcaria jest wyjątkiem ze względu na swój status polityczny. Jako kraj neutralny nie musi utrzymywać regularnej armii, za to potrzebuje obrony terytorialnej. Tak na wszelki wypadek. Poza tym, szkolenie armii w Szwajcarii wygląda zupełnie inaczej. Tam poborowy o godzinie 17 bierze pod pachę swoją Sturmgewehr, wsiada do autobusu i jedzie do domu.
A co do kobiet w armii i macierzyństwa. Mam kuzynkę, w chwili obecnej w stopniu kapitana (z realnymi szansami na awans, jak sama mówiła). Skończyła WAT, trochę potem pojeździła po różnych misjach, obecnie ma trójkę dzieci. W tej chwili zajmuje się szkoleniem nowego narybku. Więc jak się chce, to się da.
Offline