Ostro czy nie ostro, Mongoł masz rację. Ja sama niedługo biorę ślub i owszem, była wojna czemu tylko cywilny, toć to nie uchodzi się bez księdza żenić. A to się żeńcie z księdzem! Ja do ślubu obowiązkowo muszę mieć tylko narzeczonego. I mnie to obchodzi, że co kto sobie pomyśli, że jak to tak, że co to za ślub. Mój ślub i koniec dyskusji! To zbyt ważna decyzja, żeby uniezależniać ją od kogoś. Nawet co do tego co Tiszka pisała mam pewne "ale", choć zdrowie babci to najlepszy argument jaki słyszałam (trzymam kciuki ). Szkoda, że większość par nie ma tego typu problemów i sama sobie je tworzy. Bo mama, tata, ciocia każą. A imiona dla dzieci też oni im wybiorą? Czy w ogóle ilość dzieci też jest jakoś z góry narzucona?
-poprawione, m13
Offline
mongol13 napisał:
Pominę naprawdę dziwaczny fakt, że na piekielnych odnośnie ślubów zawsze jest jeden schemat- katolik + innowierca i obowiązkowy ślub kościelny. Zauważyliście, że nigdy nie było postanowienia, że para rezygnuje ze ślubu kościelnego i w USC jest jakaś wojna? Zawsze musi być kościelny, nie? Ja wiem, że to się tak wygodnie mówi siedząc przed monitorem, ale co to za dziwaczna moda?!
Wydaje mi się, że to dlatego, że to z kościelnym zawsze są problemy i miliard pierdół do załatwienia. Ja na przykład mam problem - okazało się, że mam nieważny dowód (długa historia) i będę czekała na nowy jakoś do początku sierpnia, 2 miesiące przed ślubem. Ksiądz stwierdził, że w takim razie ze ślubu nici, bo on musi mieć 3 miesiące na dopełnienie formalności (ś. konkordatowy - ch*j z tym, ze wg prawa polskiego starczy mu na papierologię miesiąc i jeden dzień). I bujamy się teraz z Lubym od Annasza do Kajfasza...
Co do ślubów mieszanych - też bywają niezłe problemy. Przykład mi najbliższy, bo moja świadkowa. Wiesz, jaka awantura była z proboszczem z powodu iż dlatego że świadkowa jest prawosławna? I to mimo tego, że nie musi być nawet wierząca w cokolwiek - mogę wziąć sobie dwie pierwsze dorosłe osoby z ulicy i mogą świadczyć, łaski bez.
Poza tym zapewne ma tu znaczenie fakt, że jak jedna osoba o tym napisała, to kolejne też zaczęły się wysypywać (często tak u nas bywa, nie?), a ci ze "zwykłymi" ślubami uznają, że w porównaniu z tym mają lajcik
Offline
Tisz problemy zawsze były, są i będą. O co mi się rozbija to to, że jak długo czytam piekielnych (czyli od 1. dnia), tak jeszcze nie widziałem historii o problemie ze ślubem przykładowo prawosławno-ewangelickim, ewangelicko-protestanckim, czy anglikańsko-prawosławnym. Ani żadnym innym. Zawsze to jest tylko "katolicko+coś".
No to mamy 2 wytłumaczenia- albo ktoś jakieś gimboateusze jadą po schemacie, żeby mieć poklask, albo tylko w naszej organizacji jest jakieś ogólne zaku*wienie jeśli chodzi o biurokrację. Nie wiem- komuna im zaszkodziła, czy średniowiecze w głowach zostało...
Offline
Mon, śluby między np. anglikanami i prawosławnymi w tym kraju to tak znikomy promil ślubów wyznaniowych, że prawdopodobieństwo opisania problemów z nimi na piekielnych jest po prostu znikome. Ot i cała tajemnica.
Offline
Inna sprawa to kto placi za slubi wesele, mlodzi czy rodzice. Jesli mlodzi wszystko oplacaja, nikt nie ma wprawa sie wtracac. Jesli jednak to rodzice sponsoruja, to mlodzi nie powinni marudzic, ze dlaczego rodzice o wszystkim decyduja.
Osobiscie nie bede bawila sie w slub koscielny i impreze dla rodziny, jak juz zaciagne mojego do USC, to bedzie pozniej tylko skromny obiad dla najblizszej rodziny i swiadkow. Jesli reszta rodziny chce imprezy, moze ja sobie sama zorganizowac i oplacic. Mi szkoda pieniedzy
Offline
A ja proponuję zrobić z tego osobny wątek
Offline
Panie i panowie, chłopcy, dziewczęta i chomiki, robimy sobie prawko A w sumie Rueakriz pod historią nr 61052 próbuje nam coś na ten temat przekazać.
"Zaraziłam" koleżankę (niech będzie Sara na potrzeby historii) moto-manią. Do tego stopnia, że postanowiła zrobić sobie prawko. Fakt, że A1, ale od czegoś trzeba zacząć.
Sara zdała ostatnio teorię w mieście X, ale praktyka ma odbyć się w innym mieście- Y, którego obie nie znamy, więc podsunęłam pomysł, żeby wykupiła sobie 2h jazdy na trasie, którą najczęściej egzaminatorzy wybierają.
Poprzeglądałyśmy oferty w necie, ja spytałam egzaminatora, który uczył mnie i wybrałyśmy jedną ze szkół w Y. Sara umówiła się z egzaminatorem na dzień dzisiejszy i chciała żebym jej potowarzyszyła. Cena też przystępna, więc jedziemy.
Na miejscu- pierwsze wrażenie podobno jest ważne, ale starałyśmy się zrobić dobrą minę do złej gry. Otóż pan [P] dał jej "motocykl", który wyglądał jak sklejka kilku różnych, chińskich.
[J]a- Skąd pan ma taki wehikuł?
P- A kupiłem za 4 stówy od jakiegoś kolesia, dokupiłem kilka części i jest.
J- A mogę spróbować? Tutaj, po placu.
Niechętnie, ale się zgodził. I dobrze, że nie wpłaciłyśmy jeszcze pieniędzy; w trakcie jazdy lusterka obracały się wokół własnej osi, strasznie szarpał, sprzęgło się zacinało, a odległość podnóżka od biegu była taka, że nawet osoba z rozmiarem buta 49 nie zdołałaby przerzucić.
J- I co, pan na tym uczy jeździć?
P- A czego się spodziewałyście? A zresztą co Ty tam wiesz dziewczyno, niech koleżanka da pieniądze to powoli pojedziemy jakoś. Aha, zapomniałem, maksymalnie wrzucasz na czwarty bieg i hamulec z tyłu CZASEM NIE DZIAŁA.
Przyznam, że zamurowało nas obie.
Facet, "EGZAMINATOR", który szkoli przyszłych kierowców, co więcej- POLECANY przez inne szkoły próbuje wcisnąć taki kit. Grzecznie podziękowałyśmy za "współpracę" i oddaliłyśmy się. Ciekawi mnie tylko od ilu naiwnych ludzi wyłudził pieniądze i ile takich 16-17-latków jeździ teraz po egzaminowaniu u niego.
I coś czuję, że tak tego nie zostawimy.
ocena - 17/33 póki co. Jak bardzo naród jest naiwny..
Link tutaj http://piekielni.pl/61052#comment_698079
Offline
Ciekawi mnie tylko od ilu naiwnych ludzi wyłudził pieniądze i ile takich 16-17-latków jeździ teraz po egzaminowaniu u niego.
jeśli ktoś zdał po tym egzamin, to może mieć nadzieję, ze na co nie wsiądzie, to gorzej nie będzie. xD
swoją drogą, nie wiem jak koleś ze szkółki nagle stał eis egzaminatorem, ale może nie czaję obecnych zasad, swoje B robiłam jakieś 2 czy 3 zmiany zasad temu.
Offline
No- internety mi mówią, że taka bajka już nie istnieje, ale powiem jedno- coś tu mocno śmierdzi. Chyba to ten egzaminator, który jakoś dziwnie postanowił nauczyć kogoś w 2 godziny obcego miasta na rozlatujący się złomie...
Offline
Gość
mongol13 napisał:
No- internety mi mówią, że taka bajka już nie istnieje, ale powiem jedno- coś tu mocno śmierdzi. Chyba to ten egzaminator, który jakoś dziwnie postanowił nauczyć kogoś w 2 godziny obcego miasta na rozlatujący się złomie...
Nie nauczyć miasta a jedynie trasy egzaminacyjnej. To jest różnica
Użytkownik Zmijcia pisze:
Po prostu allegro.
Dostałam dzisiaj list od firmy windykacyjnej allegro. Ślicznie nazwany "ostatecznym" przedsądowym wezwaniem do zapłaty zaległej prowizji. Szkoda tylko, że ich ostateczne wezwanie do zapłaty jest pierwszym jakie widze. I do tego przesłane zwykłym listem, bez potwierdzenia odbioru. Wrzuconym do skrzynki w domu jednorodzinnym, do której dostęp ma 17 lokatorów.
http://piekielni.pl/61068
Ojej, to straszne. Nie zapłaciłam Allegro należności i mnie ścigają wezwaniami do zapłaty wrzucanymi do skrzynki pocztowej w domu jednorodzinnym z masą mieszkańców.
Offline
Nim zniknie http://piekielni.pl/61093#comments
Vixen_ (PW) ·
24 lipca 2014 , 19:14 | było | Do ulubionych
Umówiłam się ze znajomymi. W pewnym momencie zaczepił nas pewien jegomość... żądając oddania telefonów komórkowych oraz pieniędzy. Sytuacja tyle dziwna i śmieszna, bo miała miejsce w środku dnia, w centrum miasta, ponadto nas pięcioro a napastnik sam jeden (wspierany dobrym słowem przez kumpla z bezpiecznej odległości). Nie przejęliśmy się tym żądaniem, chcieliśmy minąć Piekielnego i iść w swoją stronę. Jednakże Piekielny nie chciał odpuścić łatwego zarobku i jednak postanowił nas okraść; zaczął szarpać koleżankę za rękę, miotając przy tym różnymi mniej lub bardziej kreatywnymi przekleństwami. Jeden z kolegów podszedł do faceta i odepchnął go tak, że tamten upadł na ziemię. Słowem wyjaśnienia: nie, nie uderzył go, po prostu odepchnął tak, że facet klapnął tyłkiem na chodnik. I poszliśmy dalej w akompaniamencie wyzwisk.
Wspomniane wcześniej kolega został oskarżony o pobicie. Tak, Piekielny wniósł oskarżenie, ponoć dostarczył obdukcję lekarską według której miał wstrząśnienie mózgu, liczne otarcia, po prostu rasowa ofiara okrutnego pobicia jakby cała nasza piątka biedaka katowała. Na nagraniach z pobliskiej kamery nie ma dźwięku dlatego widać jedynie mężczyznę kłócącego się z dziewczyną i chłopaka, który atakuje go ”bez powodu”. Wszyscy byliśmy święcie przekonani, że rozprawa w sądzie będzie tylko nieprzyjemną formalnością skoro facet chwilę wcześniej próbował nas, mało udolnie lecz mimo wszystko, okraść i przecież wszyscy możemy to potwierdzić.
To wszystko działo jakiś czas temu. Rozprawa odwlekała się tysiąc pięćset razy, bo Piekielny się nie stawiał, ale to już inna sprawa. Wiecie, co jest gorsze?
Kolega musi zapłacić Piekielnemu pięć tysięcy odszkodowania plus koszty sądowe i opłacenie swojego adwokata. Sąd uznał, że koleżance nie działa się żadna krzywda i nie było powodu by kolega reagował przemocą. Nasze zeznania zostały uznane za niewystarczające, bo przecież jesteśmy jego znajomymi i to oczywiste, że zeznajemy na jego korzyść i naszej wersji nikt wiarygodny nie może potwierdzić.
Rozumiem, że powinniśmy pozwolić się wtedy okraść żeby potem móc wygrać rozprawę w sądzie? Teraz to niewinny człowiek musi zapłacić odszkodowanie jakiemuś bandycie.
"Mój kraj taki piękny".
Offline
Lemur leniwiec
kambodia-właśnie miałam wrzucić linka do tej historii-chyba większość uważa że ładną bajeczkę Vixen_ wymyśliła
Offline
Och, och, aż kota obudziłam śmiechem http://piekielni.pl/user/SaRuSsQa
Ta historia może nie jest dość piekielna , lecz rzekłabym bardziej irytująca. temat historii - kontroler biletów.
Pracowałam kiedyś jako kontroler biletów. Historie i wojny jakie przeżywałam z "ludźmi" (jeśli tak ich można nazwać) jest to temat rzeka i na odrębną historię.
Mała mieścina sąsiadująca z Ukrainą wszyscy praktycznie się znają 7 kontrolerów na krzyż. Jako iż pracowałam w powyższym zawodzie , znajomości wśród kanarków zostały
Nie powiem kontakt z większością miałam dobry, z niektórymi kierowcami MZK też za pan brat wszystko cacy nawet czasem udało mi się przejechać "na gapę" .
Do rzeczy . Pewnego pięknego dnia pojawił się ON . Gruby z glacą na głowie uważający ze on jest panem Wszechświata.
Sytuacja nr. 1 Jechałam porannym autobusem do pracy gawędząc z kierowcą. Owy pan rozsiadł na przednim siedzeniu zajmując dwa miejsca rozłożony jak paź. Gdy zbierałam się do wysiadania wkroczył w dyskusje:
- Dlaczego Ty jeździsz bez biletu?! (od kiedy jesteśmy na Ty?)
- A skąd pan wie, ze nie mam biletu?
- Tak przypuszczam. takie krowy jak ty nie mają nigdy biletu
Sytuacja nr. 2 Wracam do domu zmęczona po pracy , bilet skasowany zaciśnięty w dłoni , (zaznaczam ze jeszcze się uczę jeżdżę na bilecie ulgowym). Podeszła do mnie koleżanka żeby sprawdzić czy numerki na moim bilecie się zgadzają później rozmawiałyśmy o pierdołach . Podszedł on, zapytał koleżankę czy ową panią sprawdził , koleżanka przytaknęła głową ja zaś z ironicznym uśmiechem podałam mu bilet w celu powtórnej kontroli. -LEGITYMACJA krzykną tak, ze pół autobusu słyszało. Podałam mu ową legitymacje którą pooglądał następnie stwierdził ze to "dobra podróba" przy czym podarł w strzępy moją legitymację na moich oczach , próbując wcisnąć mi mandat , ale niestety podarł legitymacje , a nie chciałam, mu podać danych czy też innych dokumentów aby nie poległy zniszczeniu. Wtem wkroczył kierowca "lekko" upominając go i poinformował go o działających kamerach w autobusie. Gruby wzruszył ramionami usiadł na inne miejsce. Udało się , przystanek docelowy się zbliża , wiec podeszłam do koleżanki kontrolera pytam czy wysiada na tym przystanku jakoby zaspokoić nałóg . Wtem odzywa się on "CO ZA SZM*TA" kierując słowa do mnie. Ale w jakim celu? Do czego to było?
Skarga już poszła. Udało się zdobyć nagranie jak owy pan potraktował moją bogu ducha winną legitymacje . Ciekawe ile jeszcze osób potraktował jak śmieci? Ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego przez takich jak on ludzie mają mylne zdanie na temat kanarów? Uwierzcie mi , my tylko wykonujemy swoją pracę
Offline