Ogłoszenie

Nieautoryzowane forum serwisu piekielni.pl
"Dobra. W ogóle nie rozumiem co do mnie gadacie."

#46 2013-02-12 21:40:32

 Hyyrion

Hazardzista

Punktów :   11 
Quo Vadis: BA11 5HT

Re: Najgłupsze historie

Archeo według przepowiedni i za "Super Expressem": Złowrogie słowa przypisuje się żyjącemu w XII wieku irlandzkiemu duchownemu i jasnowidzowi św. Malachiaszowi z Armagh. Jego przekaz nie daje nam żadnej nadziei:

"W czasie najgorszego prześladowania Świętego Kościoła Rzymskiego zasiądzie Piotr Rzymianin, który będzie paść owce podczas wielu cierpień, po czym miasto siedmiu wzgórz zostanie zniszczone i straszny Sędzia osądzi swój lud. Koniec".

Katolicki biskup miał doznać objawiania podczas swej pielgrzymki do Rzymu. Natchniony boską mocą ujrzał, że począwszy od wybranego w 1143 roku papieża Celestyna II rządzić będzie ich jeszcze 111. Malachiasz spisał swe proroctwo dla potomnych. Duchowny nie podawał w nim imion kolejnych władców Stolicy Piotrowej, ale jedynie ich charakterystyczne cechy. I tak np. określenie De labore Solis (z pracy Słońca) ma odnosić się do Jana Pawła II. Papież Polak urodził się 18 maja 1920 roku w dniu zaćmienia Słońca, a jego pogrzeb odbył się też w czasie innego zaćmienia. Według proroctwa przedostatnim papieżem ma być Gloria Olivae (chwała oliwki) - określenie pasuje do Benedykta XVI wywodzącego się z zakonu św. Benedykta, którego symbolem jest gałązka oliwna. Ostatnim z papieży ma być Petrus Romanus (Piotr Rzymianin) i to podczas jego pontyfikatu ma nastąpić koniec Kościoła, a może nawet koniec świata.

Według niektórych interpretacji ostatnim papieżem będzie Włoch bądź biskup innej rasy, który przyjmie imię Piotr II. Jeśli koniec świata jednak nie nastąpi, oznaczać to będzie, że rację mieli ci historycy, którzy przepowiednię uważają za oszustwo. Twierdzą mianowicie, że powstała ona dopiero w 1590 roku po to, by zmusić konklawe do wyboru odpowiedniego kandydata.


They've killed a moose!
And they want me to eat it!

Offline

 

#47 2013-02-13 00:37:52

 Farellka

Właścicielka Tęczowego Kibelka

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Już zdążyło zniknąć, więc ku pamięci...


"Tak jakby to moja 1 historia tutaj.
Idąc przez park widze ojca i dziecko (ok 6 lat a ojciec jak sie okazało idiota). No luz ide dalej. Nagle coś przeczuwam jakby miało się coś stać. I stało. Ojciec i dziecko wyskoczyli na mnie z 2 stron. Nie zareagowałem gdy pomysłowy ojciec walnął mi kijem przez nogi (zabolało) a dzieciak ?(z bliska) rzucił mnie cegłą.
No nie przesada więc zdenerwowany pytam co on do cholery wyprawia. Jego odpowiedź mnie załamała:
-No co? Ninja k@?!a...
No ninja k?@!a
*Może i nie piekielne ale dla mnie ojciec żałosny..."


http://img801.imageshack.us/img801/730/sssep.jpg

Offline

 

#48 2013-02-15 22:31:53

NotoriousCat

Aniołek

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Wy to takie fajne kwiatki znajdujecie... Ja pamiętam tylko jedną: była to historia w stylu "znajomy sąsiadki brata słyszał, że w naszym miasteczku była banda składającą się z lekarza, grabarza i kierowcy karetki. Zajmowali się wypisywaniem recept na zmarłych. Zbili grubą kasę, coś tam się wydało, ale do tej pory żyją w luksusie".

Offline

 

#49 2013-02-18 17:26:17

 cornellka

Serduszkowy Frankenstein

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

http://piekielni.pl/47560 dzisiejsze arcydzieło Niejaka SzczwanaBestia.

Nie wiedziałam, że ludzie potrafią być tacy piekielni.

2 tygodnie temu zmarł mój wujek. Człowiek dobry więc wszystkim było żal tego co się stało.
Msza był w starym, rodzinnym kościele. Wszyscy byli na czas prócz piekielnej kuzynki [PK], córki zmarłego.
Wparowała w połowie mszy mówiąc, że wcześniej nie mogła bo poszła kupić sobie tusz do rzęs, bo ma stary i się kruszy. Mama ją uciszyła i msza trwała dalej bez przeszkód.
W końcu koniec mszy i wszyscy jadą na cmentarz pochować zmarłego. [PK] spóźnia się pół godziny. Musiała się przebrać* ,bo w taką uroczystość trzeba przecież ładnie wyglądać. Wszyscy już położyli znicze i kwiaty, to [PK] żeby nie odstawać bierze mlecza i rzuca na nagrobek. We mnie się zagotowało i po prostu uprzejmie powiedziałam, że na pogrzebach wypadałoby być kulturalniejszym wobec rodziny, a przede wszystkim wobec zmarłego. Skwitowała to mówiąc, że się czepiam i zawsze taka sztywna jestem. Odpuszczam, bo z głupszymi się nie kłóci, bo najpierw sprowadzą cię do swojego poziomu, a potem pobiją doświadczeniem.
Wszyscy pojechali na stypę do małej restauracji na obrzeżach miasta. Oczywiście [PK] znowu musiała się przebrać i minęła ją zupa. Wszyscy wspominają wujka podczas gdy [PK] siedzi na facebooku i śmieje się na cały budynek. Gdy mama ją upomniała [PK] z żalem schowała telefon.
W końcu rozmowa przechodzi na biedę zmarłego wujka. Każdy grosz liczył, a pracował ciężko. [PK] stwierdziła, że cyt.'Dobrze, że zdechł, bo go nawet nie było na alimenty na mnie stać'. Przywaliłam jej. Z pięści w twarz. Zaczęła się drzeć, że jestem równie popier*olona co wujek i jeszcze ją popamiętam. Po 30 sek byłam w drodze do domu. Żałuję, że jej jeszcze raz nie przywaliłam.

* [PK] najpierw była ubrana w czerwoną sukienkę z odkrytymi plecami, później w granatową w kwiatki a na końcu w czarną spódniczkę i czarną koszulkę z dekoltem, ledwo zasłaniającą pępek. + zero szacunku dla wszystkich.

Ostatnio edytowany przez cornellka (2013-02-18 17:26:58)

Offline

 

#50 2013-02-18 20:13:27

 Mahmurluk

Kac-morderca

Punktów :   11 
Quo Vadis: W stronę zachodzącego słońca

Re: Najgłupsze historie

^
Mleczyk... jaki piękny... pewnie ostatni w tym sezonie.


Chcesz 10GB darmowego miejsca w chmurze? klik tutaj (Jottacloud)
https://i.chzbgr.com/maxW500/8004294656/h78676C5D/

Offline

 

#51 2013-02-18 21:19:03

after

Gość

Re: Najgłupsze historie

dzisiejsza historia, wręcz scenariusz do filmu sf, inteligentnych stalkerach, którzy łamią każdy zamek itd. ale i tak pewnie trafi na główną.

Byłam ofiarą stalkingu przez 2.5 roku. Obecnie mam 28 lat i wciąż żyję w koszmarze.

Zaczęło się całkiem niewinnie. Ponad sześć lat temu zadzwonił mój stacjonarny telefon o 3 nad ranem. Odebrałam, ale nikt się nie odezwał. Pomyślałam, że to zwykła pomyłka i poszłam dalej spać. Przez następne kilka dni nie działo się nic niepokojącego.
Kilka dni po tym zdarzeniu znalazłam liścik za wycieraczką: "przepraszam, stuknąłem pani samochód. Proszę zadzwonić i dogadamy się xxx-xxx-xxx". Obejrzałam auto, ale było całe. Numer podany na liściku nie istniał.

Nadal myślałam, że to tylko głupie żarty i w ogóle nie powiązałam ze sobą tych dwóch zdarzeń. Następnego dnia kolejny liścik za wycieraczką: "nie zadzwoniła pani, a przecież to takie brzydkie uderzenie! xxx-xxx-xxx" numer był ten sam, jednak tym razem miałam wgniecione przednie drzwi (od strony chodnika). Jeszcze raz próbowałam się dodzwonić na podany numer, ale nic z tego. Zgłosiłam sprawę na policję (wgniecenie było dość spore). I właściwie nic z tym nie zrobiono.

Przez kilka tygodni był spokój. A zaraz po tym okazało się, że to tylko cisza przed burzą. Jednego dnia wróciłam z zajęć i zastałam w moim mieszkaniu potworny bałagan, ale nic nie było zniszczone. Sprawdziłam całe mieszkanie, okna i drzwi były pozamykane. Nikt (nawet z rodziny) nie ma kluczy do mojego mieszkania. Zawiadomilam policję, ale stwierdzili, że nic nie zrobią bo to wygląda jakbym po prostu nie posprzątała. Nic nie było uszkodzone, nic nie było ukradzione.

Zaczęły się nocne telefony. Kiedy odłączałam stacjonarny i wyłączałam komórkę ktoś rzucał kamieniami w okno (gdy podeszłam nikogo nie widziałam, a kiedy stałam i obserwowałam nikt nie rzucał choć wydawało mi się, że mnie nie widać).

Kolejnego dnia znalazłam w mieszkaniu kilka kamerek internetowych (niepodłączonych). Leżały tak, że można było je zauważyć, wystarszyłam się, że w mieszkaniu są gdzieś inne, podłączone i ukryte. Tego dnia za wycieraczką znalazłam liścik i 300zł: "to na naprawę auta bo przecież pani nie zadzwoniła. xxx-xxx-xxx". Numer ten sam i wciąż nie szło się dodzwonić.

Zaczęłam dostawać maile typu: "piękna moja, cudzie wspaniały, zielonooka królewno" itp Z różnych adresów. Czasem w okienku nadawcy było napisane "brak" - ale nie znam się i nie wiem dlaczego tak. Później zaczęłam dostawać maile z mojego własnego konta e-mail. Ich treści zaczęły być bardziej niepokojące: "ładną bluzkę dziś miałaś na sobie, wydaje mi się, że kupno tej czekolady to nie był dobry pomysł, nie ładnie opuszczać zajęcia!" - zawsze zgadzały się z tym, co akurat robiłam. Na policji sporządzono notatkę i tysiąc razy zapytano mnie czy kogoś nie podejrzewam - nie podejrzewałam.

Na jakiś czas był spokój. Później znów ktoś był w moim mieszkaniu. Odciął słuchawkę prysznica, zabrał całe jedzenie z lodówki i zastąpił innym i znów zrobił okropny bałagan. Wieczorem dostałam maila: "powinnaś się lepiej odżywiać". Jego jedzenie wyrzuciłam bo bałam się, że jest zatrute albo niewiadomo co. Policja sporządziła notatkę. Następnego dnia rano mail (z mojego konta znów): "tyle jedzenia!".

Nastał spokój. Przygarnęłam kotka, który błąkał się po moim osiedlu. Tego samego dnia dostałam maila: "to niehigieniczne!". Dało mi to do zrozumienia, że fakt, że się nie odzywa nie znaczy, że przestał mnie obserwować. Kilka dni później ktoś znów był w moim mieszkaniu i "uszkodził" kicię. Poleciałam do weterynarza, po wyleczeniu wydałam ją w obawie, że znów jej coś zrobi. Wzięła ją moja koleżanka ze studiów. Jakieś dwa tygodnie później dostałam smsa, że koleżanka znalazła kotka martwego w domu i nie wie co się stało.

Zaczęłam, dosłownie, wariować. Po tysiąc razy sprawdzałam czy pozamykałam drzwi i okna. Potrafiłam wrócić się z połowy drogi bo wydawało mi się, że może czegoś nie zamknęłam, że ktoś wchodzi bo notorycznie zostawiam drzwi/okna otwarte. Później było jeszcze gorzej - dostałam fioła na punkcie zapalonych świateł. Potrafiłam chodzić po całym mieszkaniu i na przemian zapalać i gasić światła. Jeszcze później bałam się wejść do domu. Zdarzało mi się stać po 2-3h na klatce i zastanawiać się czy otworzyć drzwi czy nie.

Pękłam, nie mogłam doprosić się pomocy od policji, więc opowiedziałam o wszystkim koledze, który studiował informatykę. Chciałam żeby pomógł mi namierzyć kto włamuje się na moją skrzynkę mimo wiecznie zmienianego hasła. Kolega zaproponował, że zainstaluje mi dyskretny monitoring na korytarzu, żeby nagrało kto wchodzi. Jeszcze podczas montażu dostałam e-mail: "nieładnie oszukiwać...".

Następnie było tylko gorzej. Chciano mnie wyrzucić z pracy ponieważ "ja" naubliżałam szefowi w e-mailu. Na szczęście udało mi się odkręcić tę sytuację i szef zgodził się udostępnić kolejny e-mail dla policji. W końcu (po roku czasu) przyznałam się rodzicom. Zaraz po tym zaczęli dostawać dziwne maile z fotomontażami ze mną w roli głownej. BARDZO erotyczne, wulgarne wręcz.

Zaraz po sprawie z hasłem do skrzynki pousuwałam wszelkie konta na forach i portalach społecznościowych. Bałam się bo przecież skoro ma dostęp do skrzynki może mieć i wszędzie. Krótko po wyznaniu rodzicom prawdy okazało się, że mam konto na naszej klasie, gdzie zaprosiłam do grona znajomych wszystkich kolegów i koleżanki. Tam zaczęły się pojawiać wpisy typu: "zrobię dobrze każdemu, daję tanio" i podobne, czasem gorsze. Wszystko było podkreślone "odpowiednimi" zdjęciami. Fotomontaże, ale jak ktoś mnie długo nie widział mógł uwierzyć, że to ja.

Innym razem po powrocie do domu zastałam poprawioną pracę, którą pisałam na zajęciach. Zaczęłam myśleć, że to ktoś z grupy bo kto inny miałby dostęp do takich rzeczy? Zawiadomiłam o tym fakcie policje. Niestety nadal nie wiedziałam kto to może być...

Chciałam się wyprowadzić - dostałam maila: "nie podoba ci się tu, gdzie jesteś?". Przeniosłam się do rodziców. I tam po raz pierwszy (i niestety ostatni) zrobił błąd. Było to niecałe 2 lata od pierwszego telefonu. Moi rodzice mieszkają na osiedlu domków. Tam znudzone staruszki obserwują wszystkich i wszystko non stop. Tego dnia wszyscy od rana byliśmy w pracy. Moja mama kończyła pierwsza i po drodze wstąpiła do sklepu. Tam zaczepiła ją sąsiadka, która pełna oburzenia wygłosiła mojej mamie co sądzi na temat tego, że mój (sporo młodszy) brat urywa się ze szkoły i pod ich nieobecność siedzi w domu. Jednak... Mój brat był na szkolnej wycieczce od dwóch dni. Mama zostawiła zakupy i pobiegła do domu. Na miejscu zastała okropny bałagan. Dzięki sąsiadce mieliśmy pierwszy opis sprawcy. Niewysoki, w kapturze zielonej bluzy, jeansy, chodził zgarbiony. Więcej sąsiadka nie pamiętała. To niewiele, ale zawsze coś. Jednak to niestety nic nie dało.

Ja tym czasem wciąż miałam problem natręctw. Dniami i nocami chodziłam, sprawdzałam światła, drzwi i okna. Zmusiłam rodziców żeby pozakładali zamki w oknach i wszystkich drzwiach (nawet z pokoju do pokoju). Śledziłam internet z pojawiającymi się moimi zdjęciami i kontami na portalach społecznościowych, więc często nie spałam w nocy. Sytuacja w domu była nerwowa ponieważ wszyscy byli zmęczeni moimi wariactwami. Był długo spokój. Do dnia kiedy głuchy telefon otrzymał mój brat. Czułam, że zagrażam rodzinie, więc wróciłam do siebie (mimo ich sprzeciwów). W swoim mieszkaniu zastałam okropny bałagan, lodówkę pełną świeżego jedzenia i maile: "smacznego!" i "witaj w domu!".

Czułam się stale obserwowana, oblałam rok na studiach, straciłam pracę ponieważ zaczęłam się w niej niestawiać ze strachu (szczęście w nieszczęściu, że szef zgodził się rozwiązać umowę bez większych konsekwencji dla mnie). Po tym jak odkryłam, że ktoś siedział w moim samochodzie przestałam nim jeździć w obawie, że uszkodził hamulce lub co innego...

Naliczyłam jeszcze kilkanaście włamów do mojego mieszkania, otrzymałam kilkadziesiąt maili i karteczek. Wydawałam mnóstwo pieniędzy na wymiany zamków, naprawy zniszczonych sprzętów i terapię. I nagle ustało. Równo 2 i pół roku po pierwszym telefonie. Do dziś nie wiem kto i dlaczego, cały czas się boję jego powrotu.

Cierpię na ZOK, cały czas myślę, że ktoś mnie śledzi, potrafię sprawdzać e-mail kilkanaście-kilkadziesiąt razy na godzinę (jeśli z jakiś powodów nie mam dostępu do internetu i nie mogę tego zrobić wpadam w panikę). Wszędzie się spóźniam bo wszystkie drzwi muszę pozamykać i później pootwierać żeby się upewnić, że na pewno je zamknę. Później otwieram bo nie wiem czy zgasiłam światło, więc wchodzę i zapalam zeby zgasić i tak w kółko... Boję się prowadzić auto, nawet wsiąść do taksówki czy autobusu. Kupiłam rower i jeżdżę rowerem (ale potrafię się po drodze kilka razy zatrzymywać i sprawdzać czy wszystko z nim ok, więc podróż zajmuje mi dwa razy więcej czasu). Ubieram się grubo, zawsze kaptur (lato, nie lato...), duże ciemne okulary, boję się, że ktoś mnie rozpozna.
Okna mam na stałe zasłonięte, we wszystkich są zamki. W drzwiach założyłam cztery różne zamknięcia. Nie potrafię wejść do sklepu kiedy jest w nim za dużo ludzi, więc często zrywam się z samiutkiego rana żeby zrobić zakupy tuż po otwarciu, gdzie właściwie jest tylko obsługa. O pójściu do kina czy teatru mogę tylko pomarzyć. Raz się skusiłam, narobiłam sobie okropnego wstydu kiedy zaczęłam krzyczeć po zgaszeniu świateł. To samo z wyjściem wieczorem. Zimą jestem uziemiona w domu jak tylko robi się szaro. Zamawianie jedzenia (zwłaszcza zimą) to komedia - kiedy przyjeżdża dostawca, rzucam mu pieniążki i każe zostawić pizzę pod drzwiami. Biorę ją dopiero kilka minut po tym jak odejdzie.

Kiedy działa się ta sprawa polski wymiar sprawiedliwości nie znał jeszcze jako takiego pojęcia stalkingu. Teraz być może poszłoby łatwiej... A ja nawet nie wiem czy ta osoba zniknęła z mojego życia, czy jest gdzieś obok...

autor: niewidzialna_panna

http://piekielni.pl/47537

 

#52 2013-02-18 22:59:59

Nenek

Gość

Re: Najgłupsze historie

Użytkowniczka już nie istnieje w serwisie

 

#53 2013-02-19 07:18:19

bukimi

Samotny Filozof

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Nenek napisał:

Użytkowniczka już nie istnieje w serwisie

Na pewno o niej jeszcze usłyszymy, wkrótce, pod innym nickiem. Ciekawe jaką życiową katastrofę obmyśla i czy postara się choć trochę ją urealnić


http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20100906190016/uncyclopedia/images/2/28/Dancing_cartoon_cat.gif   Durch das Feld biegł ein zając, mit den Füßen przebierając...

Offline

 

#54 2013-02-20 15:52:30

rootadmin

Administrator

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Dzisiejsze dziwadełko, dodane z konta "Adzisia:

Adzisia napisał:

Pewnego razu szłam gdzieś z koleżanką, już dokładnie nie pamiętam gdzie.
W pewnym momencie usłyszałyśmy krzyk starszej pani, która krzyczała : "pomocy". Bez żadnego wahania podbiegłyśmy do niej. Zobaczyłyśmy jak jej syn (pod wpływem alkoholu) szarpie ją i wyzywa. Bez namysłu zaczęłyśmy go odciągać od niej.
Zaczął nas wyzywać i grozić nam. Był bardzo agresywny. Starsza pani błagała o pomoc. Wokół dużo ludzi tylko stało i się temu przyglądało zamiast pomóc nam albo chociaż wezwać policję.
W pewnym momencie przejeżdżający chłopak na rowerze, zatrzymał się i nam pomógł.Mężczyzna się przestraszył i zamknął się w jej mieszkaniu. Starsza pani około 80 lat nie miała nawet gdzie usiąść.
Wszystko działo się na ulicy gdzie było pełno osób i tylko my zareagowałyśmy. Starsza pani prosiła o pomoc sąsiada. Sąsiad odpowiedział : "Ja się nie mogę wtrącać".
Postanowiliśmy zadzwonić na policję. Dzwonimy.Po paru chwilach dodzwoniliśmy się ale otrzymaliśmy taką odpowiedź :
P.Podam wam numer telefonu na posterunek policji w waszym mieście.
Otrzymaliśmy numer. Dzwonimy drugi raz. Nikt nie odebrał telefonu. Tak zostaliśmy z niczym.
Po pewnym czasie syn tej starszej pani opuścił jej mieszkanie. Oczywiście zdążył jeszcze nas powyzywać.
Starsza pani bardzo dziękowała nam za pomoc. Powiedziała, że sama by sobie nie poradziła.

Morał tego jest taki, że w tych czasach nie można nawet liczyć na niektórych policjantów i na niektórych ludzi.
Nie bójmy się pomagać bo możemy uratować nawet czyjeś życie.
Chciałam jeszcze podziękować temu chłopakowi co nam pomógł bo jako jedyny z tylu osób postanowił zadziałać.

Offline

 

#55 2013-02-20 21:20:46

 flecik

Aniołek

Punktów :   
Zawód: ksiegowa

Re: Najgłupsze historie

SecuritySoldier napisał:

Dzisiejsze dziwadełko, dodane z konta "Adzisia:

Adzisia napisał:

Pewnego razu szłam gdzieś z koleżanką, już dokładnie nie pamiętam gdzie.
W pewnym momencie usłyszałyśmy krzyk starszej pani, która krzyczała : "pomocy". Bez żadnego wahania podbiegłyśmy do niej. Zobaczyłyśmy jak jej syn (pod wpływem alkoholu) szarpie ją i wyzywa. Bez namysłu zaczęłyśmy go odciągać od niej.
Zaczął nas wyzywać i grozić nam. Był bardzo agresywny. Starsza pani błagała o pomoc. Wokół dużo ludzi tylko stało i się temu przyglądało zamiast pomóc nam albo chociaż wezwać policję.
W pewnym momencie przejeżdżający chłopak na rowerze, zatrzymał się i nam pomógł.Mężczyzna się przestraszył i zamknął się w jej mieszkaniu. Starsza pani około 80 lat nie miała nawet gdzie usiąść.
Wszystko działo się na ulicy gdzie było pełno osób i tylko my zareagowałyśmy. Starsza pani prosiła o pomoc sąsiada. Sąsiad odpowiedział : "Ja się nie mogę wtrącać".
Postanowiliśmy zadzwonić na policję. Dzwonimy.Po paru chwilach dodzwoniliśmy się ale otrzymaliśmy taką odpowiedź :
P.Podam wam numer telefonu na posterunek policji w waszym mieście.
Otrzymaliśmy numer. Dzwonimy drugi raz. Nikt nie odebrał telefonu. Tak zostaliśmy z niczym.
Po pewnym czasie syn tej starszej pani opuścił jej mieszkanie. Oczywiście zdążył jeszcze nas powyzywać.
Starsza pani bardzo dziękowała nam za pomoc. Powiedziała, że sama by sobie nie poradziła.

Morał tego jest taki, że w tych czasach nie można nawet liczyć na niektórych policjantów i na niektórych ludzi.
Nie bójmy się pomagać bo możemy uratować nawet czyjeś życie.
Chciałam jeszcze podziękować temu chłopakowi co nam pomógł bo jako jedyny z tylu osób postanowił zadziałać.

Juz zniknelo

Offline

 

#56 2013-02-21 02:27:15

fenirgreyback

Gość

Re: Najgłupsze historie

http://piekielni.pl/47671 
Z wieczora. Cała opowieść w sumie niewarta jest przytoczenia, w skrócie-autor-badass leje pijanego kierowcę. Na uwagę zasługuje jedynie fragment

Od ponad 10 lat ćwiczę rozmaite sztuki walki, więc wcale się nie boję... Niemniej jednak mam podpisane oświadczenie na policji, że jeżeli kogoś pobiję albo przekroczę granice obrony własnej, to odpowiadam jak za napaść z bronią białą.

. Dla mnie bomba.

 

#57 2013-02-21 14:17:14

Loki

Gość

Re: Najgłupsze historie

A ja wrzucę całą, największy kozak na dzielni. A historia pewnie zniknie.

Historia http://piekielni.pl/47338, której autorem jest papilotka48 przypomniała mi o wydarzeniu, które miało miejsce na początku tego tygodnia.

Po sąsiedzku mam jeden ze znanej sieci sklepów, którego parkingi zimowymi wieczorami młodociani "kaskaderzy" wykorzystują jako plac do "driftowania". Ale teraz nie o tym... W rogu tego parkingu codziennie widzę zaparkowanego busa. Ot taki sobie bus służący do przewozu osób, należący do firmy X.
Jak co dzień wracam do domu z zakupami i widzę już znanego mi busa, przy którym stoi kilku koneserów alkoholi niższego rzędu i klasy. Bus oczywiście otwarty, silnik uruchomiony, a u jednego z koneserów dostrzegam plakietkę kierowcy przypiętą do kieszeni na piersi. Totalnie mnie zamurowało... Czy ten człowiek za chwilę zamierza wsiąść za kierownicę i prowadzić tego busa? Czy ten osobnik za chwilę będzie przewozić innych ludzi? [Nadmienię jeszcze tylko, że od niedawna w zwyczaju mam strzyc się na 1mm czyli bez końcówki... No, ale strój elegancki. Taki mam styl.] Podchodzę do ów trzyosobowej grupki degustatorów i nawiązuje się taki dialog.
Ja [J]
Pan z plakietką kierowcy [K]
Kolega wyżej wymienionego pana [X]
Trzeci pan ledwo stał na nogach i nic nie mówił.

[J]- Przepraszam bardzo! Od kiedy to kierowcom wolno spożywać alkohol? Rozumiem, że normy normami i jestem świadomy tego, że istnieje coś takiego jak dopuszczalna ilość alkoholu we krwi. Niemniej jednak mniemam, że zamierza Pan zaraz wsiąść do tego pojazdu, tak?
[K]- No, a co?
[J]- Otóż to, że Pan jako kierowca odpowiada nie tylko za siebie ale także za pasażerów, których Pan przewozi, a po tym w jaki sposób wygląda Pana twarz wnioskuję, że to nie jest pierwsza butelka tego trunku w dniu dzisiejszym i badanie alkomatem raczej zagwarantowałoby Panu spore nieprzyjemności a może i nawet nocleg w jednym z najdroższych "hoteli" o niskim standardzie...
[K]- No, i?
[J]- No, i to, że w takim stanie stwarza Pan bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia nie tylko dla siebie, bo akurat Pana mi nie szkoda, lecz wielu innych osób, które zdecydowałyby się podróżować z Panem tym oto busem, a także innych uczestników ruchu drogowego.
[X]- A Ty co? Z policji jesteś?
[J]- Nie, ale nie rozmawiam z Panem, tylko z Pana kolegą. To po pierwsze. Po drugie nie jesteśmy na Ty...
[X]- Słuchaj ku***, skinie pier**lony... Idź stąd zanim stanie Ci się krzywda.
--- Od ponad 10 lat ćwiczę rozmaite sztuki walki, więc wcale się nie boję... Niemniej jednak mam podpisane oświadczenie na policji, że jeżeli kogoś pobiję albo przekroczę granice obrony własnej, to odpowiadam jak za napaść z bronią białą. Wierzcie lub nie, ale mimo braku bujnej fryzury, którą ściąłem kilka miesięcy temu przed zawodami i tak już zostało, bicie się jest dla mnie ostatnim rozwiązaniem ze wszystkich możliwych. Tak więc kontynuuję rozmowę. Oczywiście nieco już poddenerwowany na owych degustatorów ---
[J]- Ostatni raz Pana uprzedzam. Nie rozmawiam z Panem, lecz z Pana kolegą i nie życzę sobie aby Pan się tak do mnie zwracał.
[K]- Panie! Idź pan w ch**!
[J]- Wie Pan co? Pójdę! Zaraz po tym jak Panów zabierze stąd policja.

I... Się zaczęło. Szamotanina, bo raczej walką tego nie nazwę. Spacyfikowałem dwóch dżentelmenów w jak najmniej bolesny sposób (trzeci pan stwierdził, że woła go żona i on już idzie... i poszedł), no i zadzwoniłem po policję. Na szczęście niedaleko znajduje się komenda policji drogowej, toteż długo na przyjazd panów policjantów czekać nie musiałem.

Kierowca najprawdopodobniej już kierowcą nie będzie. Z jego kolegą nie mam pojęcia co się stało. Niestety jak się później okazało w busie siedział sobie mały chłopczyk. Zapłakany, wystraszony, bogu ducha winny syn szanownego pana kierowcy...

Nie powiem. Piekielna sytuacja. Wieczorem zastanawiałem się: "A co jeśli ten mężczyzna był jedynym żywicielem rodziny? Co się teraz stanie z tym chłopcem? A może on ma więcej osób na utrzymaniu"... Ale kurka wodna, no! CZY LUDZIOM BRAK WYOBRAŹNI? CO JEST DO JASNEJ CIASNEJ NIE TAK?

autor: http://piekielni.pl/user/Sapiens

 

#58 2013-02-21 15:01:07

 Capitalny

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

Not bad.
Elokwencja, erudycja, empatia i elegancja.
A kiedy eutanazja?


http://img62.imageshack.us/img62/2164/warsaww.jpg        http://www.esports.pl/static/avatars/0040451.gif

Offline

 

#59 2013-02-21 16:26:41

Loki

Gość

Re: Najgłupsze historie

Kolega się rozpędza:

Jak już wiecie (lub nie) z mojej poprzedniej historii, od niedawna strzygę się na 1mm. Jaki to ma związek z historią? O tym po niej.

Rzecz dzieje się w markecie, który mam po sąsiedzku. Wstąpiłem tylko po 2 bagietki i natychmiast szybkim krokiem nacieram na kasę. Pani oczywiście wszystko ładnie "skasowała", ja zapłaciłem i zmierzam ku wyjściu... Nie zdążyłem zajść za daleko, ponieważ nagle jakiś mężczyzna *ubrany dosyć normalnie, dżinsowe spodnie i kurtka, czarne adidasy... Nic nadzwyczajnego* łapie mnie za ramię i nawiązuje się grzeczny dialog.

[P]an - Przepraszam Pana najmocniej...
Sądząc, że jest to osoba potrzebująca jakiejś pomocy z uśmiechem na ustach ciągnę dialog.
[J]a- Tak? Słucham... W czym mogę Panu pomóc?
[P]- Czy mógłby Pan ze mną na chwilkę tam podejść? (skinął głowę na kasę numer 1, która znajduje się przy drzwiach na zaplecze)
Sądząc, że ma problem z zakupami z kasy numer 1 ochoczo podchodzę i pytam.
[J]- Słucham Pana, w czym problem?
[P]- Proszę za mną...
W tym momencie jego grzeczny do tej pory wyraz twarzy nabrał szorstkiego, zdecydowanego. Jednocześnie chwycił mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą na zaplecze, którego drzwi okazały się być niedomknięte.
[J]- Przepraszam, nie bardzo rozumiem... O co chodzi?
[P]- Proszę pokazać co ma Pan w kieszeniach.
Jestem w szoku. Facet ubrany jak cywil, żadnej plakietki, nic... Zaciąga mnie na zaplecze, do którego wejście powinno być w jakiś sposób zablokowane dla cywili i prosi o opróżnienie kieszeni.
[J]- Słucham?
[P]- Proszę NATYCHMIAST opróżnić kieszenie.
[J]- Proszę Pana nie mam takiego zamiaru, bo nie wygląda mi Pan na ochroniarza tego sklepu, których z widzenia już wszystkich kojarzę.
[P]- Panie, nie tłumacz się Pan tylko wyciągaj Pan fanty z kieszeni!
[J]- Proszę Pana, rozmawia Pan z poważnym człowiekiem... Czy Pan stroi sobie jakieś żarty?
[P]- Jak nie wyciągniesz, łysa pało, fantów, to wezwiemy policję.
[J]- Nie jesteśmy na Ty. To po pierwsze. Po drugie proszę o pokazanie stosownego dokumentu upoważniającego Pana do przeprowadzenia rewizji lub wyświetlenie nagrania z monitoringu, które daje Panu podejrzenia, że wynoszę ze sklepu więcej niż te dwie bagietki. Chce Pan dzwonić po policję? Proszę bardzo! Ja mam paragon za te bagietki. Aha! Czekając na policję... Mogę sobie zjeść jedną bagietkę na miejscu? Jestem dosyć głodny.
[P]- Słuchaj, no... Zaraz wracam!
Facet wyszedł i dosłownie po 30 sekundach drzwi otwiera jakaś Pani i każe mi wyjść. Rozglądam się po sklepie ale nie widzę "ochroniarza"...
Czy ochroniarz przypadkiem nie powinien mieć swojego uniformu w pracy? Czy personel sklepu nie powinien pilnować aby drzwi na zaplecze były cały czas zamknięte?
Wiem, mogłem wyciągnąć wszystko z kieszeni i miałbym spokój... Ale są przecież jakieś zasady... Czy nie? A może brak bujnego owłosienia czaszki sprawia, że ludzie w ułamek sekundy przypinają nam metkę "złodziej", "bandyta", "kryminalista"...?

autor: http://piekielni.pl/user/Sapiens

 

#60 2013-02-22 09:54:51

 Capitalny

Potępiona Dusza

Punktów :   

Re: Najgłupsze historie

- ma 21 lat
- od ponad 10 trenuje sztuki walki
- jakieś 5 lat temu (mając 16 lat) przekroczył granice obrony koniecznej i pobił 2 osoby, z których jedna wylądowała w szpitalu ("Jeden dostaje i ucieka, a drugi już nie ma gdzie uciec, bo jesteś na nim skupiony")

Zaraz się pojawi opowieść jak mu Najman nabluzgał gdy mu spuścił manto na treningu:)


http://img62.imageshack.us/img62/2164/warsaww.jpg        http://www.esports.pl/static/avatars/0040451.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
ehotelsreviews.com Villa JFK2 jeske art